czwartek, 19 sierpnia 2021

Biscuit Combination

czyli biszkoptowe połączenie okrągłego karczka i raglanu

    Jak przystało na zdeklarowaną kompulsywną dziewiarkę z każdego wyjazdu urlopowego staram się przywieźć jako pamiątkę kilka motków włóczki, które wypatruję w małych pasmanteryjkach. Owe zdobycze muszą często długo poczekać w pudełkach na swoją kolej do przerobienia. Zeszłoroczne nabytki tylko częściowo zmieniły się w coś konkretnego, tzn. augustowski ciemnoniebieski bawełnobambus stał się swetrotuniką Sunset on the water, ale jasnoniebieskie motki czekają jeszcze na swoje przeznaczenie, zresztą tak samo jak gradientowoszary wełniany kokonek z pasmanterii w Sejnach.
    W tym roku także (a jakże😀) przywiozłam sobie taką pamiątkę z Ostrowii Mazowieckiej - kilka motków Lanoso Alpacana Super Fine. Nie znałam wcześniej tej włóczki, ale zainteresował mnie jej skład: 40% akryl, 35% merino, 25% alpaka. Pomyślałam - raz kozie śmierć, jest wprawdzie akryl, ale wełny jest więcej - biorę! Tym bardziej, że w 100 gramach jest aż 375 metrów w bardzo przystępnej cenie - 12,00 zł. Wybór gamy kolorystycznej był bardziej niż skromny, ale skusiłam się na 6 motków biszkoptowych, 3 czerwone i 1 różowy.
    Tym razem nie było "vacatio legis" tylko od razu narzuciłam oczka na druty. Ponieważ biszkoptowych motków miałam wyjątkowo dużo, wymyśliłam sobie luźny otwarty kardigan, coś na kształt płaszczyka. W przeciwieństwie do większości swetrów, które dziergam od góry, ten miał być robiony metodą bezszwową od dołu. W tej metodzie najpierw dzierga się rękawy do wysokości pach i zostawia się żywe oczka. Następnie w jednym kawałku dzierga się otwarte przody razem z plecami. Na linii pach dołącza się rękawy i mając miliony oczek na drutach zaczyna się je odejmować tworząc karczek. W mgnieniu oka wydziergałam oba rękawy i przyszła pora na zasadniczą część kardiganu. Nabrałam tę ogromną liczbę oczek i przerobiłam nawet kilka centymetrów, ale zwątpiłam. Stwierdziłam, że nie dam rady dziergać tego morza oczek. Porzuciłam myśl o kardiganie robionym w jednym kawałku metodą od dołu. 
    Zauważam paradoks: zupełnie nie przeszkadza mi przerabianie tego samego bezmiaru oczek robiąc sweter od góry. Podejrzewam, że chodzi o to, że na początku jest mało oczek na drutach i robótka szybko przyrasta, a potem, kiedy tych oczek jest już ogrom, to motywuje mnie wizja rychłego zakończenia pracy.
    Skoro pożegnałam się z kardiganem, pomyślałam, że wypróbuję formę okrągłego karczka przerabianego ściągaczem. Zawsze mi się taka forma podobała, obserwowałam ją w pracach wielu dziewiarek, ale ostatnio rzuciły mi się w oczy sweterki PetiteKnit. Zastanawiałam się, w jaki sposób dodawać oczka na powiększający się obwód. Do tej pory robiłam to intuicyjnie, co często kończyło się pruciem. Aż wreszcie zaskoczyłam po przeczytaniu komentarza Antacytowej. Nie pamiętam, czy był to komentarz na Jej czy innym blogu, ale z grubsza chodziło o to, że jeśli robisz raglan i w co drugim rzędzie dodajesz na obwodzie 8 oczek, to po dziesięciu rzędach przybywa ci 40 oczek (5x8oczek). No więc postanowiłam w moim okrągłym karczku dodawać w równych odstępach tych 40 oczek w co dziesiątym rzędzie. Nie chciałam jednak, żeby ten okrągły karczek zachodził zbyt nisko na ramiona i biust. Wtedy przypomniałam sobie, że kiedyś zobaczyłam na kanale Dagny Zielińskiej połączenie okrągłego karczku z raglanem. I to jest to! Super metoda: zacząć na okrągło, a potem przejść na raglan. Na pewno będę w przyszłości jeszcze stosować.
    Rękawy i korpus robiłam prosto, bez odejmowania oczek czy taliowania. Na mankiety w rękawach znacznie zredukowałam ilość oczek (co drugie i trzecie oczko przerabiałam razem), na ściągacz w korpusie też odejmowałam oczka, ale nie tak radykalnie jak w mankietach (co 9 i 10 oczko przerobiłam razem). Ściągacze zakończyłam igłą sposobem włoskim.
    Sweter nie jest dla mnie, zrobiłam go dla młodszej córki.  Jeszcze nie mierzyła, ale zakładam, że będzie lekko oversize'owy.
W celu ożywienia można dodać różne zamotki:
    Na koniec kilka słów o włóczce. Jak już wspomniałam, pracowałam nią po raz pierwszy. Nie wiem jak będzie się nosić, ale prucie i pierwsze pranie zniosła bardzo dobrze. Czysta wełna jest w przerabianiu bardzo sprężysta, czysta alpaka w ogóle się nie rozciąga, czysty akryl skrzypi podczas dziergania. Tą mieszanką wyjątkowo dobrze mi się pracowało, była wyważona, ani zbyt sprężysta, ani zbyt tępa, no i zupełnie nieskrzypiąca. Dodam jeszcze, że udział wełny jest naprawdę spory, bo po zamoczeniu czuć było intensywnie mokrą owcę, czy tam alpakę, w każdym bądź razie mokre wełniste zwierzę😁

DANE TECHNICZNE:
włóczka: Lanoso Alpacana Super Fine (40% akryl, 35% merino, 25% alpaka) można prać w pralce do 30 stopni
druty: 3,0 - mogły być ciut grubsze
zużycie: 3 motki i trochę