czyli moje pierwsze w życiu skarpety
Dziergam od dawna i do niedawna nigdy nie udało mi się zrobić ani jednej skarpetki.W marcu, po kolejnej nieudanej próbie stworzenia czegoś na kształt skarpet, w poście Socksweater pisałam: "Skarpety mnie pokonały. Mam nadzieję, że przegrałam bitwę, ale nie całą wojnę. Pewnie jeszcze kiedyś spróbuję, kiedy zapomnę jak smakuje uczucie porażki."
No i pół roku wystarczyło, żeby zapomnieć o porażce :-) Do kolejnej próby zachęciło mnie, nomen omen, zniechęcenie jakie dopadło mnie w związku ze ślimaczącym się projektem swetrowym, przy którym ciągle grzebię, podpruwam, zmieniam i którego efekt ciągle mnie nie zadowala.
Odłożyłam więc sweter na jakiś czas i zabrałam się za odczarowywanie skarpet. Sama siebie zaskoczyłam, jak szybko pojęłam, o co generalnie w nich chodzi. Pomogły mi w tym dwa filmiki. Pierwszy - Makunki o rozpoczynaniu dziergania skarpet od palców i drugi filmik Joli Mazurek o wyrabianiu pięty rzędami skróconymi. Gdzieś po drodze domyśliłam się, że trzeba jeszcze dodać kilka oczek po bokach na podbicie, czyli w miejscu, gdzie stopa się rozszerza. Wzór ściągaczowy zmieniający się co 10 rzędów zastosowałam dla ułatwienia sobie liczenia tychże.
No i są!
Niedoskonałe, bo jedną zrobiłam luźniej, a drugą ściślej. Niepraktyczne, bo z wełny nieskarpetkowej, więc pewnie zaraz porobią się dziury. O prześwitujących, zbyt dużych oczkach, bo druty 2,5 okazały się za grube. Z odstającą piętą, bo źle podzieliłam oczka i wyszło mi za dużo rzędów skróconych. Ale to wszystko nie ma znaczenia, bo nareszcie je zrobiłam! Wiem już jakie są poszczególne etapy, wiem gdzie zrobiłam błędy. Zmierzyłam się z kompleksem dziewiarki nieumiejącej wydziergać skarpetki, zyskałam cenne doświadczenie i teraz nic już mnie nie powstrzyma przed wydzierganiem kolejnych par!
Z wrażenia, że już skończyłam, robiąc pierwsze zdjęcia nie zauważyłam, że jedną skarpetkę miałam ubraną na lewą stronę;-)
DANE TECHNICZNE:włóczka: TALENTUS Merino Wolle,100% merino, 50g/170m
zużycie: 63g
druty: 2,5