sobota, 28 stycznia 2023

Czapki trzy

Czy to już góra czapek?

To zależy. Z mojej perspektywy to już mała górka, bo nie jest to część garderoby, którą dziergam często i z przyjemnością. Sama nie wiem do końca dlaczego, choć podejrzewam, że powodem mogą być problemy z utrafieniem rozmiaru. Zapewne pomogłaby zrobiona wcześniej próbka, ale ten element projektu nie wszedł mi w rutynę. Nie robię próbek i nawet nieprzyjemne konsekwencje, z pruciem włącznie, nie skłoniły mnie jeszcze do wyrobienia sobie tego nawyku.

I chociaż obiektywnie rzecz biorąc trzy czapki to jeszcze nie góra, to wszystkie trzy świetnie się w górach fotografują.

Pierwsza prezentowana poniżej należy do starszej córki. Wydziergałam ją jeszcze w zeszłym sezonie inspirując się luźno projektem swetry doroty. Robiłam w dwie nitki: pierwsza to była mieszanka akrylu, wełny i alpaki, zaś druga to była cienka gradientowa bawełna. Pierwsza dała ciepło, zaś druga przejścia kolorystyczne i stabilizację. Dodatek bawełny sprawia, że nic się z tą czapką nie dzieje w praniu.
Kolejne dwie, prawie bliźniacze czapki, to męska i damska wersja jednego wzoru. Moja czapka została wydziergana ściśle według projektu Floating Colors Hat Renaty Witkowskiej, z kolei mężowska jest tym projektem inspirowana. Zmieniłam w niej długość oraz wykończenie, dodając dwuwarstwową listwę. Obie  czapki są bardzo ciepłe, bo dziergane w dwie wełniane nitki. Pierwsza to Drops Alpaca, a druga to Gazzal Happy Feet, czyli skarpetkowe merino superwash.
Czapki są przez nas intensywnie użytkowane i sprawdzają się bardzo dobrze na co dzień.
 
Ostatnio mieliśmy też możliwość przetestowania ich w górach. Po tej wycieczce nasuwają mi się następujące wnioski: 
1). podczas wspinaczki pod górę, kiedy krew się rozgrzewa, temperatura ciała rośnie, tak że nawet okulary zachodzą mgłą, wtedy czapka jest zbyt ciepła. Moja tak nabrała wilgoci z mojej parującej głowy, że zrobiła się trochę za duża. Po wysuszeniu w domu znowu wróciła do wyjściowego rozmiaru. 
2). podczas zejścia oraz w dolinie świetnie chroniła moje zatoki przed wychłodzeniem. 
3). w górach czapka jest niczym pokrętło od kaloryfera, jest regularorem ciepłoty ciała. I trzeba nią tak balansować, żeby uniknąć przegrzania na podejściach oraz wychłodzenia na otwartych przestrzeniach i zejściach. Trudna sztuka;-)
    Zimowe zdjęcia pochodzą z wejścia na Równicę z Ustronia Polany. Ferie się kończą, trudniej będzie się wyrwać na jakiś choćby niedługi trekking, ale bądźmy dobrej myśli:-)