niedziela, 14 listopada 2021

76 576

czyli humanistka liczy:-)


Można by pomyśleć, że mam za dużo czasu i zaczynam się nudzić, albo że zaczyna mi z jakiegoś powodu odbijać. Ale bez obaw - to tylko moja zwykła ciekawość. 

Ostatnio, ni z tego ni z owego, zaczęło mnie nurtować pytanie: ile oczek należy przełożyć z drutu na drut, żeby powstała jedna skarpetka? 

Matematyk pewnie pękłby ze śmiechu, gdyby zobaczył jak się zabrałam do liczenia, ale uważam, że nieważna metoda, ważny jest wynik. Choć matematyk pewnie nie zgodziłby się ze mną i powiedziałby, że jest właśnie na odwrót;-)

Nie wdając się w szczegóły, jak to policzyłam - wyszło mi, że aby powstała jedna skarpetka muszę przerobić 9 572 oczka. Wiadomo - jedna skarpetka pary nie czyni i żeby móc ogrzać stopy własne bądź cudze, trzeba wydziergać dwie identyczne. Jedna para są to więc 19 144 oczka. Nieźle, prawda? Takie małe, niepozorne coś, a tyle trzeba się namachać drutami;-)

Ale przecież nie spoczęłam na laurach i nie zatrzymałam się na jednej parze - wykonałam według identycznego schematu cztery pary. Pomnożyłam więc 19 144 razy 4 i wyszły mi tytułowe 76 576 oczka.

Kołatało mi w głowie jeszcze jedno pytanie: ile oczek przypada na jedną roboczogodzinę, ale odpuściłam sobie poszukiwanie odpowiedzi, bo musiałabym skrupulatnie co do minuty notować czas poświęcony na dzierganie, a to odebrałoby mi całą przyjemność.

Kończę już z tą statystyką i przechodzę do prezentacji. Najpierw wszystkie 76 576 oczka razem na jednym zdjęciu;-) 
Każda para wykonana jest z dwóch różnych motków Fabel Drops. Ściągacz, pięta i palce wykonane są jedną włóczką, celowo nie piszę kolorem, ponieważ każda z tych włóczek jest wielokolorowa. W strefie cholewki i stopy zmieniałam nitkę w każdym rzędzie, co dawało naprawdę ciekawe efekty - czasem kolory układały się w paseczki, czasem w kropeczki, albo w jeszcze inne wzorki.
Z osobna skarpetki prezentują się następująco:
Czasami fotografując trzeba poczekać, aż ciekawski futrzak sprawdzi, czy to, co leży na podłodze nie jest przypadkiem jadalne;-)

Dzięki łączeniu motków, zdołałam znacznie uszczuplić resztki po zeszłorocznej skarpetomanii. Jednak jeszcze trochę motków zostało, a i sezon zimowy dopiero się zaczyna, tak więc z pewnością skarpety będą nadal schodziły z moich drutów, czym nie omieszkam się pochwalić.