środa, 8 marca 2023

Second

czyli przeróbek ciąg dalszy

    Rok temu z hakiem wydziergałam kardigan ze 100% alpaki Dropsa. Męczyłam się z nim strasznie i wyjątkowo długo mi zeszło dzierganie, bo ponad trzy miesiące. A na koniec przyszło jeszcze zaskoczenie, gdyż po blokowaniu sweter bardzo się rozciągnął, otrzymując tym samym nazwę Extended. Nosiłam go trochę w zeszłym sezonie, ale bez specjalnego entuzjazmu. Tej zimy nie założyłam go ani razu. Dlatego  zapadła decyzja o spruciu i odzyskaniu włóczki.
     Nie lubię tego procesu i kiedyś traktowałam go jak wielką dziewiarską porażkę. Mozolne odplątywanie poukrywanych starannie nitek, żmudnie zwijanie w kłębki, potem rozwijanie tychże kłębków w nawoje, następnie zaś poddawanie ich gorącej kąpieli i cierpliwe czekanie na wyschnięcie wełny. Wszystko po to, by finalnie znowuż zwinięta w kłębki włóczka nie przypominała wykresu sinusa, lecz była prosta i gotowa do użycia. Obecnie nadal nie lubię prucia, ale zaakceptowałam je jako fragment dziewiarskiego doświadczenia.
    Pierwsza wersja kardiganu bardzo się rozciągnęła, dzięki, albo raczej z powodu, elastyczności 100% wełny z alpaki. Nie zapobiegł temu fakt, że dziergam dosyć ściśle i niezbyt grubymi drutami nr 3,0. Wybór ściegu też nie był najtrafniejszy, bo gładki jersey sprawił, że dzianina była cienka i bardzo podatna na rozciąganie. Mogłabym uniknąć tego efektu, gdybym połączyła alpakę z inną nitką.
    W tej drugiej odsłonie kardigana początkowo chciałam włączyć np. Kid-Silk Dropsa, ale ostatecznie zdecydowałam się tylko na zmianę ściegu na bardziej strukturalny. Padło na One-Color Stockinette Brioche Stich. To jest taka odmiana brioszki, gdzie przerabia się w rzędach tylko oczka prawe lub lewe, przy czym jedno oczko jest z bieżącego rzędu a jedno z rzędu poniżej. Tak więc dołożyłam sobie pracy, bo każdą brioszkę robi się dwa razy dłużej.
    Listwy dorobiłam na końcu, nabierając oczka na oczkach brzegowych przodów kardiganu. Moja praktyczna uwaga jest taka, że na dwóch oczkach brzegowych należy nabrać trzy oczka na listwę, żeby później stosując ściągacz 1x1 uniknąć marszczenia się przodów.
    Nie przewidziałam zapinania, więc nie bawiłam się w rozmieszczanie i robienie dziurek. Noszę go stosunkowo często, czasami spinając ozdobną agrafką.
    Nie pomyślałam wcześniej o nazwie dla tego kardiganu i tak na szybko ochrzciłam go imieniem Second. Nie deklaruję jednak, że będzie to ostatnie wcielenie. Może w przyszłym sezonie powstanie z niego coś innego;-)