poniedziałek, 11 września 2023

Chusta Kalenica

czyli młodsza siostra chust: Wielkiej Sowy i Borowej

    Bardzo się ostatnio zachuściłam. Wydziergałam cztery chusty jedną za drugą. Chyba nadrabiam zaległości z kilku ostatnich lat;-)
Ponieważ powstały one w krótkim czasie, w trakcie i tuż po urlopie, który spędziłam w Górach Sowich i Wałbrzyskich, to postanowiłam nadać chustom imiona szczytów, na które zawędrowałam mniej lub bardziej dziarskim krokiem. Tak na pamiątkę, żeby nosząc je zimą, przypominać sobie urlopowe chwile, pełne luzu, słońca, ciepła, zdrowego wysiłku fizycznego, dobrego humoru i pozytywnego resetu. 
Od razu nadmienię, że szczytów było więcej niż wydziergałam chust, ale... spokojnie, nie zamierzam kontynuować hurtowej produkcji;-)

Do tej pory pokazałam już The Great Owl Shawl i Chustę Borową

Dzisiaj przedstawiam chustę Kalenicę, która nosi miano trzeciego co do wysokości szczytu w Górach Sowich. Wydziergałam ją z zakupionej właśnie na tym wyjeździe włóczki - Summer Soft Cake od Opus Natura.
 
Formę chusty zaczerpnęłam z instagramowego tutorialu zimma_knit
W dużym skrócie: oczka dodaje się tylko w rzędach nieparzystych na początku robótki, poszerzając ją do momentu, kiedy uznamy, że mamy już odpowiednią wysokość. Następnie zaczynamy odejmować oczka, tworząc formę trójkąta - też w rzędach nieparzystych na początku robótki, aż otrzymamy lustrzane odbicie.

W tym modelu trzeba na początku zważyć włóczkę i pilnować, żeby środek chusty wypadł w połowie wagi kłębka. Ja tak zrobiłam, bo przecież zapobiegliwie chciałam uniknąć rozczarowania, gdyby na końcu miałoby mi zabraknąć włóczki. 

I co? Oczywiście, zabrakło mi włóczki;-) 

Miałam dwie opcje rozwiązania:
1. spuć do momentu, kiedy zaczynałam odejmować oczka i jeszcze troszkę, a następnie dorobić lustrzane odbicie,
2. podpruć tylko trochę i zmieniwszy druty na cieńsze dokończyć dzieła.

Na pierwsze rozwiązanie zupełnie nie miałam siły - za dużo było wcześniej dziubdziania. Zdecydowałam się więc na drugie, które, tak na marginesie, podpowiedział mi mąż:-)

Chusta wyszła bardzo szeroka, można się nią nieźle opatulić, fajnie wygląda i na prawej i na lewej stronie, na lewej nawet lepiej, bo kolory jakby płynniej przechodzą jeden w drugi.
    W dniu wycieczki na Kalenicę, nie było pięknej słonecznej pogody. Owszem, było ciepło, ale także parno i deszcz wisiał w powietrzu, który niestety tam nie pozostał, tylko w końcu spadł na nas, skutecznie przyspieszając tempo naszego marszu;-)

Jeśli się uprzeć i bardzo wytężyć wyobraźnię, to w Chuście Kalenica można dostrzec kolory szlaku, ciemnego lasu, skał, pochmurnego nieba oraz gór widocznych na drugim i trzecim planie.

Poniżej mini fotorelacja, czyli kolejna strona do urlopowego pamiętnika;-)

piątek, 1 września 2023

Chusta Borowa

czyli którędy błądzą myśli podczas szukania nazwy

    W poprzednim poście zasygnalizowałam, że wkrótce przedstawię dzianiny, które powstały z tegorocznych urlopowych zakupów włóczkowych. Zakupy nie były jakieś spektakularne, nabyłam tylko dwa ciasteczka Summer Soft Cake od Opus Natura. Skład przędzy to 55% bawełny i 45% akrylu, a ponieważ nitki nie są skręcone, to dzianina z nich wykonana jest delikatniejsza od np. YarnArt Flowers.
Gradientowe motki w zasadzie od razu zostały przeznaczone na chusty, choć przez chwilę zastanawiałam się, czy może z jednego z nich nie wykonać szala.

Pierwsze na druty wskoczyło ciasteczko w kolorach od waniliowego, poprzez delikatne zielenie zmieszane kolejno z delikatną szarością, aż do ciemnej grafitowej zieleni.

    Forma Borowej Chusty jest inna niż The Great Owl Shawl. Sowia chusta to rogal, zaś Borowa miała być zwykłą trójkątną chustą, gdzie oczka są dodawane w rzędach nieparzystych: po jednym na początku i końcu rzędu oraz z dwóch stron osi środkowej, w sumie cztery oczka w co drugim rzędzie. Nie zaplanowałam żadnego ozdobnego motywu, może z wyjątkiem i-cordowych brzegów, ale nie wiem, czy można je zaliczyć do ozdobnych detali, czy raczej po prostu estetycznych.

    Dość szybko w trakcie dziergania stwierdziłam jednak, że nie chcę chusty o kształcie przypominającym trójkąt równoboczny, lecz wolę formę trójkata równoramiennego o niskiej wysokości i szerokiej podstawie. Dlatego kilka razy zastosowałam wydłużanie boków poprzez zastosowanie rzędów skróconych. Taka forma bardziej mi odpowiada.
Zaś co do nazwy, to miałam kilka koncepcji. Roboczo folder ze zdjęciami podpisałam niezbyt finezyjnie - zielona chusta.
Chciałam jednak, żeby chusta otrzymała nazwę, która by nawiązywała zarówno do koloru, jak i do miejsca, w którym spędziłam urlop, a także dodatkowo, żeby miała wspólny mianownik z poprzednią oraz następną chustą. 
Tak, tak, będzie następna, i jeszcze kolejna. Kompletnie się teraz zachuściłam;-)

Myślałam sobie: lato, góry, słońce, lasy, jasna zieleń oświetlonych słońcem łąk, ciemniejsza zieleń zacienionych lasów, gęstych borów. Borów??? 
Przecież weszłam na Borową Górę. Był to nawet główny punkt urlopowego wyjazdu. Nie ze względu na wyjątkową atrakcyjność szlaku, choć niczego mu nie brakowało, lecz ze względu na fakt, iż nazwa góry jest tożsama z moim nazwiskiem;-) Wygląda na to, że mam własną górę, a teraz mam też chustę;-)
Góra Borowa (853m n.p.m.), zwana też Górą Czarną, jest najwyższym szczytem Gór Czarnych i całych Gór Wałbrzyskich. Zaliczana jest do Korony Sudetów i Korony Sudetów Polskich. Natomiast, póki co, nie jest zaliczana do Korony Gór Polski, gdyż jej miejsce zajął Chełmiec, mimo, iż jest niższy o 3 m. Błąd wynika z tego, że podczas ustalania Korony instrumenty pomiarowe zostały ustawione na wieży widokowej. Mam nadzieję, że kiedyś zostanie dokonana korekta i Borowa zajmie należne jej miejsce w Koronie Gór Polski.