czyli jak długo działa urok?
Rzuciły na mnie urok, bez dwóch zdań. Pozostaję pod nim już od kilku miesięcy i nie mogę się spod niego wyzwolić. Nie bardzo nawet chcę. Dobrze mi w tym stanie.
Skarpety - to o nich mowa. Od września 2020 dziergam je prawie non stop. Co dwa lub trzy dni kolejna para schodzi z drutów, a endorfiny w mojej krwi utrzymują się na niezmiennym, wysokim poziomie. I bardzo dobrze, że jest coś, co pozwala mi się odciąć od tego, co dookoła. Głowa zajęta liczeniem oczek i rzędów odpoczywa od myślenia o przykrych rzeczach, ręce zajęte drutami rzadziej sięgają po przekąski, oczy cieszy szybki postęp pracy, no i efekt dziergania jest nie tylko użyteczny i praktyczny, ale także również coraz bardziej estetyczny.
Opanowawszy już metodę dziergania skarpet od palców nadszedł czas na zmierzenie się z metodą dziergania ich od góry. Powody podjęcia się tego wyzwania były dwa: po pierwsze cały czas miałam problemy z elastycznym zamykaniem oczek ściągacza w tej metodzie, a po drugie ambicją moją było opanowanie drugiej metody. Jednak nie od razu poszło gładko. Okazało się, że zaczynając skarpety od ściągacza też można go zrobić zbyt ścisło i mieć później problem przy ich zakładaniu. Przy drugiej parze dzierganej od góry oczka nabrałam już inaczej niż przy pierwszej, tzn. narzuciłam je nie na pojedynczy drut, ale na dwa złączone, co dało efekt dużych elastycznych oczek. Niestety to nie był jedyny problem. Kłopot miałam także z piętą. Nie wiem dlaczego, ale w dwóch pierwszych parach zrobiłam za krótką klapkę na pietę i paradoksalnie nabrałam za dużo oczek na klin. Pruć, nie prułam - skończyłam skarpety testując jeszcze sposoby odejmowania oczek na palce i mierząc się po raz pierwszy ze ściegiem dziewiarskim podczas zamykania oczek. Zebrałam także doświadczenie dziergania z różnych włóczek skarpetkowych.
Podobne do siebie Trojaczki wydziergałam z włóczki Alize Superwash, która może i jest miła w przerabianiu i później w noszeniu, skarpety są ciepłe i dają się prać w pralce, ale włóczka ta trochę się "puszy", co w zestawieniu ciemnych i jasnych drukowanych wzorów, daje taki efekt, jakby skarpety albo puściły farbę, albo były bardzo brudne. Szara para to resztki włóczki o nazwie Włóczka Skarpetkowa zakupionej kilka lat temu w Aldiku. Robiłam z niej już różne rzeczy, tj. sweter i czapkę, ale skarpety powstały dopiero teraz. Chyba jest dobrej jakości, bo się nic nie mechaci, i choć na początku wydawało mi się, że podgryza, to teraz nie mam takiego wrażenia. Beżowa para to też włóczka z sieciówki - Talentus z Kauflandu. W pracy wydawała się niefajna, bo bardzo elastyczna i sprężysta, co dawało efekt skarpety dziecięcej, ale na nodze super się dopasowuje i nie mechaci podczas użytkowania. Tylko kolor ma nieciekawy. Z tym sobie ostatnio radzę farbując po prostu włóczkę.
Wszystkie włóczki zawierają 75% wełny plus 25% jakiejś sztuczności dla wzmocnienia. Wełna potwierdza, że jest wełną podczas prania ręcznego, kiedy w całej łazience czuć owcą:-)
Skarpety - to o nich mowa. Od września 2020 dziergam je prawie non stop. Co dwa lub trzy dni kolejna para schodzi z drutów, a endorfiny w mojej krwi utrzymują się na niezmiennym, wysokim poziomie. I bardzo dobrze, że jest coś, co pozwala mi się odciąć od tego, co dookoła. Głowa zajęta liczeniem oczek i rzędów odpoczywa od myślenia o przykrych rzeczach, ręce zajęte drutami rzadziej sięgają po przekąski, oczy cieszy szybki postęp pracy, no i efekt dziergania jest nie tylko użyteczny i praktyczny, ale także również coraz bardziej estetyczny.
Opanowawszy już metodę dziergania skarpet od palców nadszedł czas na zmierzenie się z metodą dziergania ich od góry. Powody podjęcia się tego wyzwania były dwa: po pierwsze cały czas miałam problemy z elastycznym zamykaniem oczek ściągacza w tej metodzie, a po drugie ambicją moją było opanowanie drugiej metody.
Podobne do siebie Trojaczki wydziergałam z włóczki Alize Superwash, która może i jest miła w przerabianiu i później w noszeniu, skarpety są ciepłe i dają się prać w pralce, ale włóczka ta trochę się "puszy", co w zestawieniu ciemnych i jasnych drukowanych wzorów, daje taki efekt, jakby skarpety albo puściły farbę, albo były bardzo brudne.
Wszystkie włóczki zawierają 75% wełny plus 25% jakiejś sztuczności dla wzmocnienia. Wełna potwierdza, że jest wełną podczas prania ręcznego, kiedy w całej łazience czuć owcą:-)
Skarpety przedstawione dzisiaj nie należą do doskonałych, ale są w sam raz do noszenia po domu, co nieustannie praktykuję.
Przyczyniły się także do opanowania przeze mnie metody dziergania od góry, czyli od ściągacza. Metodę tę jednak wkrótce porzuciłam i wróciłam do robienia skarpet zaczynając od palców.
O tym, dlaczego tak się stało i co tą metodą zostało wydziergane, napiszę następnym razem.
Jestem antyfanką skarpet, wszelakich, ale powiem Ci, że jak patrzę na Twoje cudeńka, to aż chce mi się skarpetek. Są piękne 😍👌👍
OdpowiedzUsuńSpróbuj zmierzyć się z tematem! Ciekawa jestem, czy też Cię pochłonie tak jak mnie😀
UsuńNieee, nie to nie dla mnie, nie czuję osobistego chcenia w tym temacie 😉 Poza tym głowa mi pęka od pomysłów, które się do niej pchają, a ręce pełne innych robót 😊
UsuńNo to jestem ciekawa efektów tych innych robót:-)
UsuńJa noszę tylko skarpety ale robionych nie mam. Wszystkie mi się podobają ale najbardziej te kolorowe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Basiu. Skarpety prezentuję chronologicznie, w kolejności ich wydziergania, więc nie są to jeszcze te, z których jestem zadowolona. Te będą w następnym poście😀
UsuńWspaniałe udziergi skarpetkowe. Ja planuję zrobić jedną parę miesięcznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całkiem dobry plan😀 Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńZnam przeczytałam przedostatni akapit, chciałam zapytać, który sposób bardziej Ci pasuje, ale chyb a odpowiedziałaś na moje pytanie. Choć teraz moja ciekawość wzrosła, bo nie znam powodu zarzucenia sposobu od góry, od mankietu.
OdpowiedzUsuńFajnie patrzeć na twoje zwariowanie skarpetkami, bo są ładne i wchodzisz głęboko w nowe techniki. Ja skończyłam na dwóch parach. Mam problem z elastycznym i estetycznym zakończeniem i z dostępem do wełny skarpetkowej.
Uchylę rąbka tajemnicy i powiem, że przejście od jednej metody do drugiej, a następnie znowu powrót do pierwszej, ma związek z estetycznym elastycznym kończeniem oczek😀 Na razie dziergałam z włóczek z dolnej i średniej półki cenowej. Powód jest prozaiczny - szkoda byłoby mi kasy na testowanie techniki i formy. Jeśli uznam, że jestem już biegła w tym co robię, to może wypróbuję te droższe wełny. Póki co mam jeszcze spory zapas kupiony w sieciówce, który zamierzam farbować😀
UsuńWłaśnie po trochu dojrzewam, aby wypróbować robienie od góry, bo zazwyczaj wychodzą mi trochę za długie, a tak myślałam, że można mierząc regulować długość. Ale po Twoim poście zrozumiałam, że chyba zostanę przy utartej już tradycji( czyli startować od palców), bo najbardziej nie lubię zszywać dzianiny. Bardzo się spodobała beżowa para. Życzę nowych odkryć z tej dziedziny, i Twoje relacje po wypróbowaniu różnych technik mają wielką waqrtość, bo z tego korzystamy i daje to nam możliwość unikać błędów. Gorące pozdrowienia mimo minusu na termometrze.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że robiąc od góry można szybciej skorygować rozmiar skarpety i chyba łatwiej zaplanować wyrabianie jakiegoś wzoru. Tu nie mam wielkiego doświadczenia, bo przeważnie robiłam na gładko.
UsuńZrobiwszy metodą od palców już kilka par, wiem ile rzędów muszę zrobić zanim zacznę poszerzanie na klin, tak by uzyskać mój rozmiar (37/38) i rozmiar córki (38/39). Beżowe skarpety nawet nieźle prezentują się na zdjęciu, ale kolor jest niestety przekłamany. W rzeczywistości jest to taka musztarda Dijon. Mnie nie zachwyca, ale noszę, bo są ciepłe, no i własnoręcznie zrobione. Pozdrawiam 😀
Niech zauroczenie trwa jak najdłużej, bo dlaczego by nie? Jeśli sprawia Ci to radość, to dziergaj skarpety i nie przestawaj :)
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym sposobem było dzierganie od palców (parę lat temu zgłębiałam trochę ten temat), bo mam wrażenie, że w tym kierunku można bardziej kontrolować długość cholewki i w razie czego poprawić jej brzeg.
Wszystkie skarpety pokazane tutaj bardzo mi się podobają.
Chyba tak zrobię! Jednym z nowoworocznych postanowień jest nierobiebpnie zbyt wielu rzeczy wbrew sobie. Czasami trzeba - głównie w pracy, ale hobby musi być wolne od przymusu (ależ paradoks mi się sformułował😀) Tak tą metodą łatwiej skorygować brzeg (oj, robię to prawie przy każdej parze), ale trudniej zdecydować się na korektę rozmiaru stopy - 3/4 skarpety do sprucia. Dlatego ja nie koryguję rozmiaru - lepiej znaleźć kogoś na kogo będą pasować😀 Dziękuję Reniu - mam wrażenie, że dopiero się rozkręcam.
UsuńNo to witam w świecie ciepłych stóp. Umiem robić skarpetki ze wszystkich stron, ale odcinkowo farbowane wełny skarpetkowe wołają o robienie od palców. O ile w motku nie ma supłów to bezstratnie zrobisz dwie jednakowe skarpetki. Klapka pięty będzie dobra, gdy na połowie ilości oczek skarpetki zrobisz dokładnie kwadrat bez naciągania robótki.Jeśli nabieranie na dwa druty dalej daje za ciasny brzeg, nabierz oczka na dwa większe druty. A, wyrabiając piętę z klapką rób z obu stron łańcuszkowy brzeg, łatwiej nabierać oczka na klin.
OdpowiedzUsuńW kolejce do pokazania czekają skarpety z wełny farbowanej odcinkowo. Ale muszę powiedzieć, że chyba tylko przy jednej parze starałam się, by wyszły jednakowe paseczki, w pozostałych świadomie poszłam w niesymestrię😀, bo nie robię z idealnie identycznym naprężeniem nitki, więc i tak były wahnięcia 1-2 rzędów. Super są Twoje wskazówki, wezmę je pod uwagę robiąc kiedyś od góry. Właśnie takich szczegółów brakowało mi, kiedy przeglądałam tutoriale. Dziękuję i pozdrawiam.
UsuńNie pytaj skąd i na jak długo, tylko dziergaj, bo PIĘKNIE WYCHODZĄ. Co jedna to piękniejsza para, ale te pierwsze... no wzór jest po prostu fantastyczny!
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu😀 Nie był to dobry pomysł, żeby w jednym udziergu ćwiczyć równocześnie nową technikę i nowy ścieg. Spowolniło mnie maksymalnie. Wnioski: 1.robić tylko jedną nową rzecz naraz😀 2. Nie łączyć wzorów strukturalnych z pstrokatą włóczką 3.Taki przekładany wzór bardzo zmniejsza obwód skarpety - trzeba nabrać więcej oczek, żeby finalnie móc założyć skarpetę na stopę😀 Pozdrawiam!
UsuńJak długo? Do końca świata i jeden dzień dłużej, ale zaraz, zaraz, nie wiem czy dotyczy to też skarpetek:-) No cudne one wszystkie, dobrze że nie stoję przed wyborem która para najładniejsza bo miałabym duży problem. I wzory ciekawe i kolory, to alize tak ładnie się "wzorkuje", a beż o którym piszesz że ma kolor nieciekawy też bardzo mi się podoba, świetny wzór do nich dobrałaś. Pod tym urokiem warto zostać na dłużej, zwłaszcza gdy przynosi takie efekty:-)
OdpowiedzUsuńMoją dziewiarską karierę można podzielić na dość wyraźne okresy: szydełkowo-zazdrostkowy, szydełkowo-obrusowy, szydełkowo-maskotkowy, drutowo-swetrowy, przeplatany z rzadka okresem drutowo-chuścianym. Teraz nastała era drutowo-skarpetkowa:-) Taka sobie ewolucja:-)
UsuńSwietne skarpety,dobrze,ze robisz,kocham skarpety,bo niestety jest mi zimno w stopy,czasem nawet musze zalozyc skarpety na noc, bo tak odczuwam zimno,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWełniane skarpetki biją bawełniane na głowę! Ja używam swoich zamiast kapci. Wiem, nie jest to zbyt praktyczne, ale tak lubię:-)Pozdrawiam.
UsuńŚwietne skarpetki wydziergałaś:) Ja też lubię nosić wełniane skarpety. W sumie noszę takie na co dzień i chyba uważam je za idealne na teraz. Jednak zatrzymałam się na umiejętności dziergania skarpet od palców i nie badałam innych metod. Jakoś tak od palców najbardziej mi pasuje;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:-) Ja wypróbowałam metodę dziergania od góry, by stwierdzić z całą pewnością, że to jednak dzierganie skarpet od palców jest dla mnie najlepszym sposobem:-) Ciekawa jestem, czy wiosną zacznę dziergać i nosić bawełniane skarpetki. Jeszcze takich nie zrobiłam:-)
UsuńQrde... boskie!!!!
OdpowiedzUsuńBez przesady, jak najbardziej ludzkie;-)
UsuńNiech ten urok trwa jak najdłużej! Piękne skarpety a jak perfekcyjnie zrobione. Zdjęcia jeszcze bardziej podkreślają ich elegancję:)
OdpowiedzUsuńA ja dalej się zabieram za moje i pierwszy krok zrobiłam. Kupiłam skarpetkową włóczkę ( jakbym miała jej za mało:)
Dziękuję pięknie Amuszko😀 Do perfekcji mi jeszcze daleko. I dobrze, bo napędza mnie dążenie do niej😀 Zdjęciom też dużo brakuje do ideału, ale staram się na tyle na ile mi umiejętności pozwalają. Ty zaś dziergaj swoje skarpety i koniecznie je pokazuj.
UsuńMam prośbę😊 proszę rzucić na mnie taki urok! Patrzę i podziwiam, te skarpety są cudowne, cos tam robiłam na drutach w przeszłości, ale dawno ich nie trzymałam a takich skarpet w życiu nie zrobię bez specjalnego uroku😉no chyba że sie Ktoś nim podzieli..chociaż ja odporna raczej na nie jestem, jedyny który zadzialal to ten kartkowy:)
OdpowiedzUsuńAle skarpety są odlotowe!
Komentarz trochę spóźniony, sorry. Ale proszę bardzo, rzucam urok:
Usuń"Abra kadabra, czary i magia, niech powstanie pierwsza skarpet para!" ;-)