czyli czerpię pomysły z blogosfery
Wiem, wiem, zgodnie z zapowiedzią miało być znowu o skarpetkach. No cóż, co się odwlecze, to nie uciecze. Skarpetki nigdzie nie odfrunęły, ba, zostały nawet sfotografowane i zapewne pojawią sie w następnym poście.
Uznałam, że konieczny jest tematyczny płodozmian, a ponieważ z moich drutów ostatnio nie schodzi nic poza skarpetkami, to sięgnęłam do szafy i wydobyłam na światło dzienne dwa swetry wydziergane już jakiś czas temu. Jeden wiosenno-letni z bawełny Dropsa, drugi zaś jesienno-zimowy z wełny Nord Drops.
Ich cechą wspólną jest fakt, że powstały z inspiracji pracami dziewiarek, których blogi obserwuję.
Pomysł na bawełniany sweterek zaczerpnęłam z bloga Robótki Zdzichy. Zdzisława dzieli się opisem wykonania Granatowej bluzki z lnu. Główną ideę swetra wzięłam właśnie z tego opisu, ale wprowadziłam po drodze kilka swoich modyfikacji.
Moja wersja ma dłuższe rękawy, tak na oko jakieś 7/8 i wydłużony rzędami skróconymi tył. Inaczej także wykończyłam dekolt: zamiast ściągacza 1x1 zastosowałam i-cord.
Wydaje mi się (bo nie pamiętam już dokładnie), że zastosowałam ciut inny wzór ażurowych listków. Ale i tak są bardzo podobne do tych z wersji Zdzisławy.
Kolor włóczki nie dał się ładnie sfotografować, wyszedł jakoś blado i nijako. W rzeczywistości jest to zieleń w odcieniu zbliżonym do koloru szałwii, albo może mięty.
Bawełna, jak to bawełna, dobrze się nosi, bo jest przewiewna i niegryząca, ale źle się pierze. Chociaż nie, pierze się dobrze, ale suszy się długo, co jest trochę denerwujące. No i gniecie się. Widać to na zdjęciach. Mnie to jednak jakoś bardzo nie przeszkadza.
Wełniany sweter w kolorze mgły powstał z inspiracji projektem nr 2 z bloga Dzianiny Doroty. Dorota jest bardzo kreatywną dziewiarką. Jej projekty są niezwykle oryginalne w formie i w zastosowanej gamie kolorystycznej. Szkoda, że tak rzadko publikuje swoje posty.
Moja wersja nie jest ani tak owersajzowa, ani tak długa, jak wersja Doroty. Przyczyna jest, jak zwykle u mnie, najbardziej prozaiczna z prozaicznych, czyli ograniczone zasoby włóczkowe.
Można zauważyć, że sweter jest dość często eksploatowany i pojawiły się farfocle, tzn. trochę się mechaci. Będę musiała zainwestować albo w golarkę do swetrów, albo w lepszą jakościowo włóczkę. Ciekawe, co jest bardziej ekonomiczne:-)
Przy okazji pisania tego posta, zajrzałam do bloga Doroty i na nowo zachwyciłam się jej wersją projektu. I tak sobie myślę, że warto będzie zakupić wystarczającą ilość włóczki, by wydziergać właśnie taki, odpowiednio luźny tuniko-sukienko-sweter.
Zwykle rano zasiadam do codziennego przeglądu blogosfery i Raverly. I na ogół kończy się tym, że natychmiast rodzą się plany kolejnych udziergów. kończy się na ogół na planach, bo czas nie chce się wydłużyć, ręce są tylko dwie i dostęp do włóczek mam ograniczony. Może na szczęście.
OdpowiedzUsuńPoza tym moja inspiracja kończy się na zakupie tych samych wzorów, które mnie zachwyciły. Już nie kombinuję sama, bo. nie za bardzo mi się chce. Bardzo podziwiam Ciebie i inne koleżanki od drutów, które same wymyślają, przeliczają, robią, prują i jeszcze raz robią. Podziwiam bardzo.
Bardzo ładne są twoje swetry. Zwłaszcza zachwycił mnie przód drugiego swetra. Rysunek Awarkoczów bardzo ładnie się prezentuje. jeśli chodzi o pierwszy sweter, to mocno mnie zaskoczyłaś informacją, że ma kolor zbliżony do zielonego. Znam ten problem. Oddanie kolorów przekłamanych przez aparat jest bardzo trudne:)))
No właśnie, brak czasu... Doba nie chce się rozciągnąć, a i rąk czasem brakuje... Chciałoby się więcej. Ja jakoś nie polubiłam się z Raverly, trudno mi się skupić i czegokolwiek dopatrzeć, bo miniatury są niewielkie i trzeba się naklikać, żeby coś dokładnie obejrzeć. Poza tym zbyt duża oferta powoduje zamęt w mojej głowie i potem już sama nie wiem czego chcę i co mi się podoba :-)
UsuńJeśli chodzi o fotografowanie to nie jestem biegła w temacie, ale wiem, że mnóstwo czynników musi się zgrać, ja tego jeszcze nie umiem:-(
Nie. W sensie, nie inspiruję się. Nigdy nie lubiłam naśladować innych, w niczym. Mam wręcz na tym punkcie fiksację. Dlatego w ogóle mało innych dziergających oglądam. Z całym szacunkiem do wszystkich mega zdolnych drutoszydełkujących. Owszem, można skorzystać z porady, jak zastosować jakiś myk, nauczyć się ściegowzoru. Tyle. Nie lubię też w ogóle słowa "inspiracja", bo niektórym kompletnie się myli z zżynananiem. Zwłaszcza od kiedy istnieje internet. No, taka ze mnie indywidualistka 🤓
OdpowiedzUsuńTakiej wypowiedzi się spodziewałam od Ciebie - Indywidualistko:-) Chociaż moim zdaniem nie można zupełnie odciąć się od wpływów z zewnątrz, mając szeroki dostęp do sieci. Chyba chodzi o to, żeby to co widzimy umieć przepuścić przez własną wyobraźnię i stworzyć coś własnego.
UsuńOdciąć nie, ale nie wyobrażam sobie zasiąść nad cudzym projektem. Dla mnie największym podjaraniem jest zasiąść nad pustymi drutami i motkiem i zacząć kombinować, jak zrobić formę, którą mam w głowie. Te wszystkie ilości oczek, przeliczanie, żeby było git. To wyzwanie 🤓 O tyle zmieniłam podejście, że kiedyś, jak nie wiedziałam jak technicznie coś zrobić, to kombinowałam. Od jakiegoś czasu, otworzyłam się na to, by poszukiwać wskazówek. Ale też bez przesady 😀
UsuńA ja mam tak, że jak zobaczę coś, co mnie intryguje, to próbuję uzyskać podobny efekt:-) Przy okazji też się po drodze rozwijam, więc chyba nie jest to stracony czas. Nie zawsze idę pod prąd, ale rozumiem Twoje podejście, bo moja młodsza córka ma taką postawę - zawsze musi po swojemu;-) Pozdrawiam!
UsuńOba są cudowne, pięknie wykonane. Widać że tutaj potrzeba lat doświadczeń i trzeba mieć ten dar :)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:-) Ja tam widzę mankamenty, ale nie będę ich wskazywać. W każdym bądź razie zawsze może być lepiej i to jest fajne, że można nadal "gonić króliczka":-)
UsuńBardzo mi się podobają obydwa Twoje swetry, choć chyba najbardziej to rękawy w tym pierwszym. Już chyba jestem ażurowo skrzywiona :).
OdpowiedzUsuńTo prawda, że dzianiny Doroty są niezwykłe i bardzo inspirujące. Ja się czasami inspiruję pomysłami innych, ale jeśli się zainspiruję lub wręcz coś zżynam, bo to jest różnica, jak to bardzo trafnie ujęła Sivka, to piszę o tym na blogu. Oczywiście odkąd mam bloga. Cieszę się bardzo, że inne dziewiarki i dziewiarze dzielą się swoimi pomysłami i pracami, tacy jak ja chętnie wszystko czytają i czerpią pomysły. Nie oznacza to, że nie wymyślam sama. Owszem, zdarza mi się :). Ale np. piękne ażurowe chusty nie jest łatwo zaprojektować samemu, mam na myśli wszystko, łącznie z ażurem, w ich przypadku najczęściej korzystam z gotowych wzorów i jeśli są płatne, chętnie zapłacę za kreatywność innych, na którą mnie samą w danym momencie intelektualnie nie stać. I czasem mam wrażenie, że "wszystko już było", choć pewnie tak nie jest.
Myślę, że jednym z powodów publikacji naszych prac jest chęć podzielenia się nimi z innymi. Ja nie mam nic przeciwko czerpaniu pomysłów, czy nawet zrzynaniu, byleby tylko wspomnieć o źródle tej inspiracji. Kupowanie gotowych wzorów też jest ok, przecież nie trzeba za każdym razem wymyślać koła, można skorzystać z doświadczenia innych. Ja też mam wrażenie, że w dziewiarstwie wszystko już było, podobnie jak np. w muzyce - nowych nut nie przybędzie, ale zestawiać je można ciągle od nowa w oryginalne melodie:-)
UsuńAktualny temat poruszyłaś, bo ile dziewiarek, tyle różnych źródeł inspiracji. Moją pierwszą pracą z Internetu, była tunika z albumu zimowego od Zdzichy. Bardzo ciepło Zdzisława odezwała się na mój list, potrafiła mi wmówić, że trzeba iść dalej tą ścieżką. Nie mam daru do kreatywnych form i schematów, więc bardzo często podpatruję jakieś strony i czasami dziergam trochę po swojemu, ale bardzo też lubię uczestniczyć w testowaniu, i wówczas rozumiem, jak wielka jest "przepaść" między mną, która umie schematy czytać i drutami machać, i tymi, kto to wszystko potrafi w głowie "urodzić", we włóczce "ujarzmić" i na papier "przelać". Bardzo często korzystam z porad "Intensywnie Kreatywnej" i Renaty Witkowskiej.
OdpowiedzUsuńTwój sweterek bawełniany przypomina mi, że zima się kiedyś kończy, a ja nie mam żadnego bawełnianego udziergu na lato. Przyczyna jest jedna, ile kiedyś próbowałam cos udziergać sobie, lub córce z bawełny, tyle razy byłam zaskoczona , że w lustrze widziałam o kilka kilogramów za dużo. Może nie umiałąm dobrać włóczki, lub wzoru, ale tak u mnie było.
Bardzo ładnie układaja się warkocze na plecach w ostatnim sweterku, masz , kobieto, talent. Pozdrawiam serdecznie.
Również bardzo podziwiam dziewiarki, które potrafią nie tylko zaprojektować dzianinę i ją wykonać, ale również przelać na papier cały ten proces tworzenia i to tak, żeby było to zrozumiałe dla innych. Dla mnie to kosmos. Ja testowałam tylko chustę i czapkę dla Renaty Witkowskiej, więc na tym polu mam niewielkie doświadczenie. I może dlatego nie szukam takich możliwości tak w ogóle, a jeśli chodziłoby o większe formy - np. sweter - to już wcale. Skrępowanie terminem i dosłownym realizowaniem instrukcji jest dla mnie zbyt stresująco-krępujące. Ale gdybym sama pisała projekty, to byłabym wdzięczna za to, że jest ktoś, kto chce je sprawdzić. Dobrze, że świat dziewiarski jest na tyle szeroki, że obejmuje zarówno twórców jak i odtwórców. Chyba jedni potrzebują drugich w równym stopniu:-)
UsuńObydwa swetry wykonane po mistrzowsku, zresztą źródłem inspiracji były mistrzynie. Kocham szarości mylące się z miętą i szałwią, ale zmian kolorów na zdjęciach nie kocham;-) Co do bawełny, kiedyś uwielbiałam bawełniane swetry, ażurowe i wzorzyste, mocno warkoczowe, świetnie czułam się w nich w pracy, niestety musiałam z nich zrezygnować, ich waga i czas suszenia były zbyt uciążliwe. Jeśli chodzi o inspiracje cudzymi pracami i opieranie się o własną wyobraźnię to u mnie jest i jedno i drugie, czasem robię wyłącznie z opisu, czasem z głowy, czasem się to przeplata.
OdpowiedzUsuńU mnie inspiracje cudzymi pracami też się mieszają i plączą w głowie z własnymi pomysłami - jak w tytule niniejszego bloga;-)
UsuńWidzę, że z bawełną masz doświadczenia podobne do moich.
Fotografowanie to jeszcze ciągle prawie nieodkryty przeze mnie świat, dlatego pewnie jeszcze długo będę dementować kolor widoczny na zdjęciu;-)
Świetne sweterki oba ;) ten drugi podoba mi się chyba bardziej od oryginału Doroty ( bardzo lubię jej bloga i niestandardowe podejście do dzianiny ale chyba sama wolę nieco bardziej stonowane ubrania). Jeśli chodzi zaś o temat inspiracji to nie lubię kopiowania 1 do 1, pewnie dlatego też nie korzystam ze wzorów, lubię mieć coś jedynego w swoim rodzaju ;) I zdecydowanie wolę twórcze przekształcenia od kolejnego takiego samego egzemplarza w innym kolorze. Oglądam czasem mnóstwo zdjęć gdy nie mogę zasnąć i później to się ewoluuje z podpatrzonej chusty w sweter, że swetra we wzór na komin, w mix 3 swetrów zimowych w jedną letnią bluzkę itp. Ale najczęściej wykorzystuje poprosti znalezione w sieci sploty które mi akurat do włóczki i koncepcji pasują. A podpatruje bardzo chętnie i kopiuje u siebie techniczne rozwiązania i pomysły ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie się jednak bardziej podoba oryginał Doroty, choć wolę mniej kolorowe ciuchy - ale dziękuje Ci bardzo!
UsuńRozbawiła mnie Twoja ewolucja chusty, poprzez sweter, komin do letniej bluzeczki;-) Też kolekcjonuję sploty, niektóre mnie zachwycają, ale robię głównie na gładko, taki sobie paradoks;-)
Obydwa są bardzo ciekawe. Lubię warkocze i właśnie jestem na etapie wymyślania kolejnego. Mało kiedy robię sweter dokładnie taki jak w sieci raczej korzystam z wskazówek. Ale robię też wyjatki😁 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPodziwiam - ja nigdy nie wymyśliłam własnego warkocza. Trudno byłoby mi dokładnie odwzorować coś z sieci, bo to wiązałoby się ze skrupulatnym liczeniem oraz odnotowywaniem tych wyliczeń - dla mnie byłaby to mordęga. Dlatego ogólny rzut oka zazwyczaj wystarcza, potem jest to jakoś przetrawiane przez moją wyobraźnię i voila powstaje coś nowego:-) Pozdrawiam!
UsuńRękodzielnicza blogsfera jest dla mnie potężnym źródłem inspiracji. Pani Dorota faktycznie jest niesamowicie zdolną, pomysłową i pracowitą artystką. Przeczytałam jej bloga od deski do deski. Uważam, że nie da się niczego wykonać w całkowitym wyalienowaniu od świata. Nawet najbardziej autorskie i oryginalne projekty, powstające w ascetycznej ciszy i wolności od zewnętrznych bodźców, są wynikiem życiowych doświadczeń oraz wewnętrznych predyspozycji i talentów. Ktoś kiedyś powiedział, że jesteśmy karłami na barkach olbrzymów.
OdpowiedzUsuńCałkowicie zgadzam się z Tobą. Nie żyjemy na bezludnej wyspie bez dostępu do informacji ze świata, w tym wypadku dziewiarskiego. I choćbyśmy nie chciały i nie wiem jak się starały, to nie uchronimy się od wpływów. Ważne chyba, żeby w miarę świadomie z nich korzystać i wskazywać źródło inspiracji. Pozdrawiam!
UsuńBardzo ładne te inspiracje a szczególnie ta z warkoczykami. Ażurki też uwielbiam ale na sobie, to nie za bardzo z wiadomych powodów:)
OdpowiedzUsuńBardzo często przeglądam blogi po fachu i przyznam, że pomysłowość dziewiarek zachwyca mnie, fascynuje i zaskakuje.
Wykorzystując własną wyobraźnię do końca nie jestem pewna czy aby to mój własny pomysł. W każdym z nich można znaleźć elementy i szczegóły pochodzące z innych projektów. No bo chyba prawie wszystko już zostało wymyślone i pokazane. Teraz tylko pozostaje umiejętne wykorzystanie tych mądrości we własnej twórczości. Dla mnie największym problemem jest opisanie projektu. Podziwiam projektantki, które potrafią to zrobić. Samo testowanie to już pikuś. Zawsze staram się jednak pokazać źródło mojej inspiracji no chyba że odnalezienie go nie zawsze jest możliwe.
Spisanie projektu póki co też leży poza moim zasięgiem. Jestem jednak zbyt mało skrupulatna. Nie robię notatek na bieżąco i czasami przeliczam się z moją pamięcią, np. zapominam ile oczek nabrałam i trudno mi zrobić drugą skarpetę do pary, albo drugi rękaw. Dlatego bardzo podziwiam projektantki, które proces tworzenia potrafią przełożyć na język zrozumiały dla innych dziewiarek. Chapeau bas!
UsuńNo tak, wszystko już zostało wymyślone. Życzmy sobie właśnie tej umiejętności "wykorzystania tych mądrości we własnej twórczości":-)
Dorotę mam przyjemność znać osobiście, a Jej dzianiny oglądać na żywo i powiem, że w ten sposób robią jeszcze większe wrażenie! To, jak Ona potrafi łączyć ze sobą włóczki i powstałe z nich dzianiny, to jest dla mnie absolutne mistrzostwo świata:-). Być może nawet to dzięki Niej sama zaczęłam kreatywnie łączyć różne nitki:-).
OdpowiedzUsuńNie mam pewności, gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna własny pomysł, bo tak jak pisałaś - odbieramy różne bodźce, w Sieci, na żywo... a nasz umysł to wszystko kolekcjonuje, przetwarza, filtruje, kompiluje i w ten sposób tworzy coś zupełnie nowego. A potem to "coś" znajdujesz w Sieci:-D Jak na przykład ja swoją "eksperymentalną spódnicę", którą niechcący sfilcowałam:-D Jednak nie byłam pierwsza z takim pomysłem...
Twoje swetry bardzo mi się podobają:-). Lubię takie dłuższe tyły, niestety, nie potrafię robić rzędów skróconych:-(
Ale fajnie, że znasz się z Dorotą i mogłaś oglądać jej twórczość na żywo:-)
UsuńNie wiem, czy warto doszukiwać się tego, kto był pierwszy. Ty w swoim procesie tworzenia byłaś dla siebie pierwszą, która wydziergała wspomnianą spódnicę.
Ja też kiedyś wpadłam na pomysł wykorzystania szydełkowego łańcuszka do nabrania żywych oczek przeznaczonych na rękaw w swetrze robionym na okrągło od dołu. I cóż z tego, że potem okazało się, że nie było to nic rewolucyjnego, bo później znalazłam opis tej metody u Antracytowej - pozdrawiam :-) - ja jednak na swoim dziewiarskim polu dokonałam małego odkrycia.
Rzędy skrócone, to naprawdę nie jest wielka filozofia - spróbuj. Ja korzystam z metody niemieckich rzędów skróconych, wklejam link do 3 minutowego filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=XunYS8xxbuo
Powodzenia!
Oj, jakie śliczne oba swetry! Wychodzi na to, że będę czerpać inspiracje od koleżanek, bo właśnie te dwa projekty chętnie bym sobie "odrobiła" :). Mają świetny krój, taki jak lubię - luźny, ale nie workowaty, z dłuższym tyłem. I kolory śliczne - pasujące do wszystkiego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Inspiracja jest podobna trochę do wirusa - przechodzi z dziewiarki na dziewiarkę. Z każdym takim przejściem ulega zmianie - i to jest dobre! Życzę udanych projektów!
Usuń