torba borba ósme smake, eus deus kosmateus i African flowers koc!
Niestety nie podejmuję decyzji, za który projekt się aktualnie zabrać. Tą dziecięcą wyliczanką wybieram, którą dawno wydzierganą pracę wyjąć z archiwum, żeby pochwalić się nią na blogu, aby ten z kolei nie zarósł pajęczyną.
Przyczyna odkurzania staroci jest prozaiczna - jest nią brak bieżących ukończonych projektów. Wprawdzie niedawno zszedł mi z drutów kardigan, ale nie jestem zadowolona z wykończenia. Mianowicie, ściągacz wywija się nieładnie za zewnątrz, co psuje cały efekt. Dlatego czeka mnie kolejne podpruwanie (szkoda, że po drodze nie liczyłam które), a że nie jest to moja ulubiona czynność, to odkładam ją na nie wiadomo kiedy. Mam tylko nadzieję, że nie na święte nigdy.
Cały czas jestem wkręcona w produkcję skarpet :-) jeszcze mi nie przeszło, a wręcz przeciwnie - dopiero rozkręcam się. Niestety nie mam zdjęć, czekam, może niedługo Starsza Córka się zmobilizuje i trochę je obfotografuje.
No i padło na koce. Obrus i maskotki poczekają na następne przestoje w dzierganiu.
Zreflektowałam się właśnie, że cokolwiek bym wybrała do dzisiejszej prezentacji, to pokazałabym efekt mojej przyjaźni z szydełkiem, która, niestety albo stety, została zastąpiona przez fascynację drutami.
Oba koce są wariacją na temat African flowers.
Pierwszy wyszydełkowałam Zielono-różowy lub jak kto woli różowo-zielony w jasnoszarym obramowaniu. Dołożyłam też symetryczny motyw pojedynczych niebieskich kwiatów, żeby praca nie była taka nudna i żeby było wiadomo ile rzędów brakuje do końca projektu. Użyłam najtańszej włóczki dostępnej w osiedlowej pasmanterii - mianowicie 100% akrylu Kocurek. Niestety nie przypomnę sobie zużycia, bo czasy to już bardzo odległe - cud, że zachowałam jeszcze tych kilka zdjęć.
Dziergając z elementów, zawsze łączę je od razu w całość - jestem niecierpliwa i jak najszybciej chcę widzieć jak się prezentują połączone. Wiem, że niektóre dziewiarki szydełkują najpierw wszystkie elementy, a dopiero później zestawiają je i łączą. Ja chyba bym umarła z nudów, gdybym najpierw musiała zrobić 350 elementów, nie licząc połówek na brzegi, i dopiero później je układała w całość. Nie, ja muszę widzieć jak pracy przyrasta - to mnie motywuje.
![]() |
Koc prawie ukończony - brakuje dwóch ostatnich rzędów |
Drugi koc African flowers powstał w wersji wielokolorowej. Kolory wybrałam żywe, optymistyczne, takie bardzo słoneczne. Włóczka ta sama, tzn. Kocurek 100% akryl.
![]() |
Ostatni, 350-ty element :-) |
Uwieczniam tutaj te dwie kocyko-narzutki, bo przez cztery lub pięć lat już się bardzo wysłużyły. Intensywne użytkowanie i regularne pranie w pralce też im za bardzo się nie przysłużyło - oba koce zaczynają się sypać, tzn. pruć w kilku miejscach. Niedługo pewnie będę musiała się z nimi pożegnać na zawsze :-(
Tyle grzebania w starociach na dzisiaj. Mam nadzieję, że wkrótce wróci mi werwa, wena i wiara w to co robię - 3xW :-)