Miałam kiedyś króliczą fermę...
Włóczkę (chyba bawełno-akryl; chyba bo napisy na banderolce były tylko po chińsku, ale na oko i w dotyku kojarzyło mi się z takim składem) kupowałam w dużym osiedlowym chińskim sklepie, aż wypełniłam pieczątkami dwie lub trzy karty lojalnościowe, za które oczywiście wybierałam kolejne kolory, aż do wyczerpania zapasów.
Pani Chinka Właścicielka nie wytrzymała z ciekawości i zapytała łamaną polszczyzną, co z tego robię - zgodnie z prawdą powiedziałam, że zabawki - amigurumi. Pokiwała głową ze zrozumieniem i powiedziała, że oprócz mnie jeszcze jedna klientka wykupuje w tym celu tę kolorową włóczkę.
Do wypełnienia wnętrza króliczkowego ciałka użyłam jyskowych jaśków. Wyszło niedrogo i wydajnie.
Do wypełnienia wnętrza króliczkowego ciałka użyłam jyskowych jaśków. Wyszło niedrogo i wydajnie.
Króliczki powstały według darmowego projektu Dress Me Bunny autorstwa Sharon Ojala, który spersonalizowałam, dodając królikom dwa okrągłe policzki. Ubranka dla króliczka chłopczyka i króliczka dziewczynki są również autorstwa Sharon, były one punktem wyjścia dla garderoby moich "futrzaków".
Przy tej króliczce poniżej zaszalałam i dałam jej detale wymagające więcej pracy.
Nosek nie jest wyhaftowany, jak w przypadku wcześniejszych króliczków, lecz robiony osobno i doszywany.
No i te oczy: mają źrenice, tęczówki, białka i nawet powieki.
Poza tym sukieneczka ma rękawki - bufki i kokardkę, a buciki są zdejmowane - tak samo jak i sukienka. Można by się pokusić o garderobę na zmianę. Dziewczynkom na pewno by się spodobało.
Królicza ferma przestała istnieć, bo wszystkie "futrzaki" w podskokach opuściły rodzinne gniazdo (?).Jeden trafił do Babci, dwa do Bliźniaków z Mazowsza, Starsza Córka też się jakimś zaopiekowała. A co z resztą? Szczerze - nie pamiętam. Na pewno rozdałam.
Mnie pozostały słodziaki na zdjęciach. No i wystarczy. Dobrze, że je zrobiłam - króliczki i zdjęcia.
Cudne są :) Świetny pomysł na zabawki dla dzieci i nie tylko dzieci. Ja kiedyś robiłam owocki, ale tak z głowy, za czasów podstawówki syna - potrzebował na jakąś okazję. Super sprawa, zabawa przy robieniu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wychodzą słodko. Jednak gdybym teraz miała robić coś dla małych dzieci, wybrałbym włóczkę z innego źródła, o z pewnością bezpiecznym składzie.
UsuńSuper słodziaki! Nic dziwnego, że od razu trafiły w dobre ręce:)
OdpowiedzUsuńDzięki. Mówi się, że małe jest piękne, a do tego dochodzą jeszcze te cukierkowe kolory :-)
UsuńKróliczki są cudowne!, takie zabawki powinny być w sprzedaży a nie plastikowe badziewia.
OdpowiedzUsuńZgadzam się, tylko mało kto kupuje uczciwie wycenione rękodzieło, mając pod ręką tani plastikowy badziew :(
UsuńNiestety...u nas tak jeszcze ciągle jest, dziekuje za odwiedziny.pozdrawiam
UsuńPrzesłodkie, wcale się nie dziwię że tak się mnożyły ;) Każdy innych każdy uroczy a już ten ostatni małe dzieło sztuki z tymi detalami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję. Diabeł tkwi w szczegółach 😀
UsuńPrzepiękne te królisie :) Wielki pokłon dla Twojego talentu!
OdpowiedzUsuńOjejku, kłaniać się nie trzeba. A za uznanie dziękuję.
Usuń