poniedziałek, 2 września 2024

Zwyczajny Resztkowy

czyli uszczuplam skarpetkowe pozostałości

    "Tak krawiec kraje, jak mu materii staje" - przeważnie jest tak, że to materia ogranicza moją kreatywność, w takim sensie, że często liczę się z tym, że nie wystarczy mi włóczki na projekt, który, gdzieś mi się lęgnie w głowie.
Przyczyna jest prosta: nie kupuję włóczki pod konkretne projekty, lecz na odwrót, mam w domu włóczkę i staram się z niej coś stworzyć.
Po każdym ukończonym udziergu pozostają jednak resztki włóczki, czasem mniejsze kłębuszki, czasem większe kłębki.
Po skarpetkowych projektach uzbierało mi się całkiem spore pudło takich kolorowych resztek. 
Od jakiegoś czasu zaczęłam zastanawiać się jakby je spożytkować. Oczywiście mogłabym z nich nadal dziergać skarpetki, łącząc te resztki ze sobą, i może jeszcze tak zrobię, bo nie wykorzystałam całego zasobu pozostałości poskarpetkowych, ale póki co przeznaczyłam je na docieplenie nazwyczajniejszego raglanowego kardiganu.
Wełnę skarpetkową, w przeważającej części mającej w składzie 75% merino superwash i 25% poliamidu, dołączyłam do czarnej nitki bazowej Woolinen Performance, składającej się w 80% z merino superwash i 20% lnu.
Performance kupiłam już bardzo dawno temu i w zeszłym roku próbowałam z niej wydziergać sweterek, ale nie byłam zadowolona, wydawał mi się jakiś taki zbyt cienki i sprułam zanim się rozkręciłam. Podjęłam jeszcze jedną próbę dołączając mega cienką nitkę merino, chyba cieńszą niż standardowe lace. Też mi się nie podobało. Zaczętą robótkę rzuciłam w kąt, odleżała swoje i po jakimś czasie została poddana odzyskowi. Namęczyłam się oddzielając obie nitki. Dlatego nie lubię dziergać podwójną nitką. Znając siebie i wiedząc, że często zmieniam koncepcję w trakcie dziergania, zawsze liczę się z tym, że może być prute i wtedy chciałabym mieć nitki oddzielone, a wiąże się to z dużym nakładem czasu i wymaga ode mnie mega cierpliwości.

Sweter zrobiłam dla starszej córki, bo tylko ona nie ma nic przeciwko szorstkości na skórze, a zarówno len z włóczki Perfornance, jak i niektóre skarpetkowe włóczki trochę drapią, czy nawet gryzą.
Przerabiałam drutami 3,5, więc sweter jest dość zbity, a tym samym bardzo ciepły. Mimo użycia kilkudziesięciu kolorów, to nie mam wrażenia pstrokacizny, pewnie dlatego, że wiodąca nitka jest czarna i tłumi jaskrawość niektórych dołączonych włóczek.
Fajnie się dziergało, ale na koniec czekało mnie jeszcze ukrywanie setek nitek. Oj, nie lubię, nie lubię;-)

Cieszę się, że miałam okazję zrobić kilka zdjęć na właścicielce i dołączyć je do tych podłogowo-manekinowych.
Rękawy są trochę za długie, ale ten fakt bardzo ucieszył córkę, bo przeważnie boryka się ze zbyt krótkimi. A poza tym skwitowała prezent: "Ale super, będę miała do campera".
Czy do campera, czy do ogrodu, czy po prostu po domu w chłodniejsze dni - wszystko jedno, mnie cieszy, kiedy moje udziergi są noszone.