Tak nazwałam ten sweterek. Nigdy dotąd tego nie robiłam, tzn. swetry robiłam, ale nie nadawałam im nazw. To zapewne wpływ zaglądania na blogi projektantek. Póki co nie zamierzam pisać wzorów, więc nie muszę się silić na wymyślanie oryginalnych nazw, ale ta sama się nasunęła.
Włóczka otrzymana w prezencie plus resztki ze starszych prac. Fason na zamówienie Starszej Córki - miało być luźno i oversize'owo. Ja lubię krótsze rękawy i takie zrobiłam, ale córka wolałaby normalną, albo nawet przesadzoną długość. Niestety nie cierpię pruć, a zwłaszcza gotowych udziergów, po schowaniu wieeeelu nitek, po blokowaniu, a zwłaszcza, gdy ściągacze zakończone są sposobem (chyba) włoskim, tzn. wykończone igłą.
Musiała zaakceptować moją koncepcję.
P. S. To moje pierwsze kroki w blogosferze. Metodą prób i błędów uczę się używania narzędzi bloggera.
Śliczny sweterek, ten bilion kolorów ujęty w ramkę delikatnej szarości wygląda uroczo :). A rękawy to ja też lubię krótsze, często robię takie 3/4.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, nie trzeba podciągać do łokci.
OdpowiedzUsuń