czyli co towarzyszyło mi w chorobie
No i przyszła na mnie kolej. W trzecim roku pandemii choróbsko dopadło i mnie. Dziwię się, że tak późno, biorąc pod uwagę fakt, że pracuję przecież w dużym skupisku ludzi.
Kiedy po trzech dobach gorączka ustąpiła i głowa przestała mi eksplodować, mogłam wykorzystać czas izolacji na to, co lubię najbardziej, czyli rękodzieło.
I tu małe zaskoczenie - zatęskniłam za szydełkiem. Nie siliłam się jednak na jakąś wyszukaną oryginalność, wybrałam prostą formę równoramiennej trójkątnej chusty, a darmowy wzór znalazłam na Pintereście.
Motek Flowers Yarn Art, który czekał na moje natchnienie trzy lub nawet cztery lata, doczekał się wreszcie swojego projektu. Kolory układały się w nim od turkusowego wewnątrz, poprzez biały, do szarego na zewnątrz. Start jest zawsze od środka, więc i ja tak zaczęłam. Jednak po przerobieniu dość sporego fragmentu stwierdziłam, że nie chcę mieć pod szyją tak intensywnego koloru, wolę żeby ten turkus wypadł na dole chusty. No i rozpoczęłam pracę jeszcze raz, tym razem od zewnętrznej, ciemnoszarej nitki. Taką wersję jestem w stanie zaakceptować i nosić.
Fajnie było na chwilę wrócić do szydełka, ale to druty są nadal moim ulubionym dziewiarskim narzędziem.
Twarda jesteś. Organizm silny, łatwo się nie daje 💪 Dobrze, że już dobrze ✌️ Chusta super. Kiedyś myślałam, że nie lubię. Robić i mieć. Ale okazało się, że są fajne 😄 Też zdecydowanie wolę druty, ale płodozmian się przydaje 😉
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy to ja jestem twarda? A może ten wirus był jakiś "miętki"? Kij mu w oko;)
UsuńA widzisz, do chus się przekonałaś, to może i na skarpetki przyjdzie czas? 😉
Druty są the best, płodozmian też jest dobry - muszę zastosować jakąś trójpolówkę😄
Super chusta.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba.
UsuńMam nadzieję, że już dobrze się czujesz. Myślę, że tak jest, bo chustę zrobiłaś cudną i ten pomysł, aby zacząć od ciemno szarego był bardzo dobry. Wyszło ci na dobre oderwanie się od skarpetek:))))
OdpowiedzUsuńOd skarpetek oderwałam się dość dawno, bo zdążyłam wydziergać już w międzyczasie kilka dużych projektów. Muszę je obfotografować i coś o nich napisać:)
UsuńWersja kolorystyczna od ciemnego do jaskrawego sprawsza się lepiej.
Czuję się na tyle dobrze, że wróciłam już do pracy, ale bez entuzjazmu;)
I ja jestem zdania, że zmiana kolorów bardzo korzystnie wpłynęła na wygląd chusty. Śliczna jest :) Bardzo ładny wzór wybrałaś, szczególnie te kółeczka mnie urzekły. Dużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Olu, wzór jest bardzo prosty, kółeczka zaś to moja własna inwencja, cieszę się więc, że Ci się podobają. Zdrowie się przyda, bo choć wróciłm już do pracy, to kaszel ciągle mnie męczy:(
UsuńAleż piękna jest Twoja chusta! Podobają mi się i kolory i te cudne ząbki w wykończeniu. Po raz pierwszy patrzę na wzór w sposób techniczny, kto wie, może jak przejdę przez różne mchy i nie mchy to może osiągnę też takie wyżyny. Pozdrawiam ciepło:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie Mario, zwłaszcza za skomplementowanie wykończenia, bo to moja modyfikacja wzoru. Mam w pracy koleżanki, które szydełkują wyłącznie chusty i wzór "mech" jest wśród nich bardzo popularny. Mnie też się podoba, ale nie wiem, czy zniosłabym monotonność w jego dzierganiu. Pożyjemy zobaczymy, może się kiedyś skuszę.
UsuńNo i fajnie wyszło! Też uważam, że ten turkus na zakończenie jest. (Mam podobny motas z YarnArt, tylko z beżami i turkus planuję na koniec - jak już się na wzór zdecyduję ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy!!! - jak mi ostatnio przyjaciel życzył, choć nigdy materialistycznie do życia nie był usposobiony, ale stwierdziliśmy, że z wiekiem to bardziej realistycznie trzeba ;) Szczęśliwego Nowego Roku!
Dzięki wielkie za życzenia, przydadzą się i zdrowie i pieniądze😉
UsuńJak tak się dłużej zastanowić, to nie wiem dlaczego przeszkadzał mi ten turkus pod szyją, bo przecież mam czapkę i chustę w turkusie, które chętnie noszę.
Logiki w tym żadnej🤣
Proste zawsze jest najpiękniejsze :0)
OdpowiedzUsuńTeż lubię czasem z szydełkiem odskoczyć od drutów w bok ;0)
A kolory same się wybierają, moim zdaniem zależy to tylko i wyłącznie od nastroju, który w danej chwili nam towarzyszy ;0)
Powolutku dojdziesz do siebie po tym wstrętnym choróbsku, trzeba tylko czasu :0) Dbaj o siebie i uważaj, by się drugi raz tym nie "poczęstować" ;0)
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia na Nowy Rok:0)
Dziękuję Moniko, moja choroba jest już tylko wspomnieniem i mam nadzieję, że jestem teraz odporna na to paskudztwo, bo obecnie doglądam rodziców, którzy niestety łapnęli to samo🤬
UsuńMasz rację, że wybór koloru to często nastrój danej chwili i czasami trzeba długo czekać na drugą podobną. W tym przypadku od zakupu włóczki do sięgnięcia po nią minęło kilka lat🤣
Przez chwilę tak, później odporność zaczyna spadać :0( pocieszenie tylko w tym, że nasze organizmy (na szczęście), się uczą, a wirus sam w sobie jest coraz mniej agresywny. Mnie przetrzepało dwa razy :0(
UsuńWiadomo, że choroba to nic dobrego ale w Twoim przypadku dała nad wyraz pozytywny efekt. Stworzyłaś wielce finezyją chustę a ząbki na brzegu dodały chuście jeszcze więcej uroku.
OdpowiedzUsuńJak tak się napatrzę na te szydełkowe piękności to słyszę jak moje szydełka mnie wzywają do roboty. Tylko ten czas jeszcze muszę rozciągnąć 😉
Pozdrawiam i życzę najlepszego w Nowym Roku!
Amuszko, dla mnie doba też jest za krótka i rąk mam za mało, bo w głowie lęgnie mi się mnóstwo pomysłów i nie mam kiedy się za nie zabrać, choć cały czas "plączę te nici i plączę" - to był cytat z mojego ojca, którym raczył mnie ww wczesnej młodości:-)
UsuńMnie jak dotąd udało się uniknąć choróbska... a opiekowałam się przez tydzień chorą córką!
OdpowiedzUsuńOj chusta Boska!Zarówno kolorki mi się podobają jak i wzór 🙂
Choróbsko rzeczywiście paskudne.
UsuńDziękuję za skomlementowanie chusty:-)