niedziela, 22 marca 2020

Zdalne nauczanie

czyli zostaję w domu

Od 12 marca zostały zawieszone zajęcia edukacyjne w szkołach średnich. Szkoły podstawowe i przedszkola jeszcze przez dwa dni opiekowały się dziećmi nie prowadząc zajęć edukacyjnych.
Stan zawieszenia miał obowiązywać do 25 marca i w tym okresie nauczyciele zobowiązani byli przesyłać uczniom materiały do samodzielnego opracowania o charakterze powtórzeniowym lub rozwijające zainteresowania. Dziś już wiadomo, że zawieszenie zajęć w szkole potrwa dłużej co najmniej do 10 kwietnia.

Szkoła, w której pracuję - technikum i szkoła branżowa, (na marginesie wspomnę, że wspólnie z mężem), od kilku lat korzysta już z e-dziennika. Tą drogą odbywa się więc komunikacja z uczniami i rodzicami. Niestety dziennik, z którego korzystamy nie ma opcji podpinania załączników do wiadomości. Jest to problem, ale do rozwiązania.

Nasi uczniowie w znacznej części nie posiadają podręczników. O ile na regularnej lekcji nie jest to jeszcze tragedią, bo mam wersje podręczników na tablicę multimedialną, to w obecnej sytuacji nauki na odległość, nie mogę wydać polecenia np. "Zapoznaj się z treścią tekstu z ćw. 1 na str 13, a następnie zdecyduj czy poniższe zdania są prawdziwe czy fałszywe", bo wiem przecież, że ten uczeń tej książki nie ma i nie kupi. Opcją jest zrobienie printscreenu i wrzucenie go na prywatny dysk i przesłanie uczniom linku.*

Ja uczę trzech przedmiotów ogólnokształcących. Jeśli się przyjrzeć uważnie zdjęciu to można odczytać, że jest to język niemiecki, filozofia i wiedza o kulturze. Tak, tak, żeby móc mieć etat przy  i tak stosunkowo niskim  jak do tej pory pensum, musiałam skończyć dodatkowe fakultety, a i tak od kilku lat co roku w maju muszę podpisywać zgodę na ewentualne obniżenie mi etatu nawet do 1/2. Dla nauczyciela z 28-letnim stażem jest to uczucie jakbym oberwała brudną szmatą w twarz. A od przyszłego roku pensum ma być podniesione o 6 godzin. Przy trwającym nadal niżu demograficznym i kiepskim naborze do klas pierwszych nie mam szansy na etat. Taką mam perspektywę na nieodległą przyszłość.

I w tym kontekście stresów związanych z niepewnością zatrudnienia od nowego roku szkolnego, przychodzi mi się zmierzyć ze zdalnym nauczaniem, czymś nowym dla mnie i większości nauczycieli.
Trzeba sobie zadać kilka pytań:
Ile czasu będę potrzebować na opanowanie nowej platformy rekomendowanej przez MEN?
Ile czasu będę potrzebować, żeby przy użyciu narzędzi, które ta platforma oferuje, przygotować materiały dla uczniów?
Czy będę musiała adresy e-mailowe uczniów ręcznie wprowadzać? (jeśli tak, to cały dzień trzeba będzie na to poświęcić)
Nauczanie w czasie rzeczywistym?
Kto mnie przeszkoli?
Kto ma mi zapewnić warunki do jego prowadzenia?
Dlaczego mam korzystać z prywatnego sprzętu i prywatnego dostawcy Internetu?

Coraz częściej zadaję sobie pytanie: po co? Po to, by zaraz po powrocie nauki do szkół dostać kolejne pismo o ograniczeniu etatu?

Czytam na niektórych blogach o depresyjnych myślach w związku z zamknięciem w domu i związanych z obawą przed koronawirusem, u mnie dochodzi jeszcze strach przed utratą pracy. Dlatego, mimo, że można by pomyśleć, że opływam teraz w czas wolny, który można twórczo dziewiarsko zagospodarować, nie do końca tak się dzieje. Straciłam na motywacji i na pewności tego, czego chcę. Owszem mam sweter na drutach. Zaczynałam go chyba 10 razy od góry i prułam. Potem zaczęłam od rękawów, zrobiłam je i zdecydowałam się na inną koncepcję, inny wzór - rękawy pójdą do sprucia. Zaczęłam sweter od dołu, robię korpus, ale idzie mi jak po grudzie.

Nawet filmoteka w TV mnie nie ciągnie. Słucham podkastów kryminalnych, co mnie z jednej strony interesuje, ale z drugiej jeszcze bardziej dobija.

Kiepski ten wpis. Nic a nic optymistyczny.

Mam nadzieję, że to tylko przesilenie wiosenne i wkrótce wróci mi werwa.

*EDIT
W komentarzu Gackowa zwróciła mi uwagę na fakt, że w ten sposób mogą być naruszone prawa wydawnictw lub autorów. Zgadzam się z nią i nie polecam takich działań. 

18 komentarzy:

  1. Nie wszystkie wpisy muszą być optymistyczne. Szczerość jest ważna, przecież pisanie na blogu jest częścią życia. Rozumiem Twoje rozterki. Niestety nie zostaliśmy przygotowani na taką sytuację, u mnie też nie było żadnych szkoleń, a niestety są wymagania. Specyfika mojego przedmiotu (nauka gry na instrumencie w indywidualnym toku nauczania) jest o tyle do ogarnięcia, że zadaję zadanie, uczeń ćwiczy. Jak jest gotowy do prezentacji to nagrywa się i przesyła filmik do mnie. Można oczywiście prowadzić lekcję przez Skype'a, Messengera itp., ale jakość dźwięku jest kiepska. Trzeba by było zainwestować w kamerki, mikrofony itp. Nie zamieni to jednak żywego kontaktu z uczniem.
    Podziwiam i jednocześnie współczuję nauczycielom z ogólnych przedmiotów. To co napisałaś, realnie przedstawia sytuację naszego środowiska, a Ty jeszcze do tego masz szarpaninę o etat.
    Musimy jakoś przetrwać, zdrowie najważniejsze. Życzę Ci mimo wszystko spokoju i nie trać nadziei na lepsze jutro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sytuacja nauczycieli przedmiotów ogólnokształcących na poziomie szkoły średniej nie jest zła. Mamy dostęp do treści w formie elektronicznej, a uczniowie w tym wieku są już bardzo sprawni informatyczne, często radzą sobie lepiej niż nauczyciele. Nie wyobrażam sobie jednak takiego zdalnego nauczania w klasach 1-3.
      W poście nie poruszyłam perspektywy uczniów. Co jeśli nie mają dostępu do Internetu, albo mają jeden komputer w domu i muszą się nim dzielić z rodzicami i rodzeństwem. Nie ma mowy wtedy o nauczaniu w czasie rzeczywistym.
      A wracając do szkoły ponadpodstawowej uczącej zawodu. Nauczyciele praktycznej nauki zawodu - nie ma żadnych wytycznych jak mają realizować program.
      Wkrótce zaczniemy egzekwować od uczniów wiedzę. Przecież uczniowie kontaktują się między sobą. Jeden zrobi zadanie a reszta zastosuje kopiuj/wklej. Mamy udawać, że tak nie jest?
      Właściwie nie wiem dlaczego się tak przejmuję, przecież i tak wszelkie wątpliwości będą rozstrzygnie na korzyść ucznia, tak jak to było w zeszłym roku.

      Usuń
  2. Z tym rozsyłaniem części podręczników to bym była ostrożna. Naruszasz w ten sposób prawa wydawnictwa albo autorów. Wczoraj to dyskutował Pan Mąż ze swoimi współpracownikami w szkole wyższej. On ma komfort, bo rozsyła części własnego podręcznika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, mam dylemat. Opcją jest odpuszczenie sobie i nie martwienie się o to, czy uczeń ma podręczniki. W końcu rodzice dostają wsparcie od państwa i powinni zapewnić dzieciom wyprawkę szkolną.
      Dziękuję za przypomnienie mi, żeby działać w granicach prawa i nie nadstawiać się w imię... No właśnie, w imię czego?
      Dzięki i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Mimo naszych umiejętności dziewiarskich jedno jest pewne,w trakcie splątanych myśli żadna nowa praca nie wychodzi. W takich chwilach najlepsze są proste tzw. telewizyjne ściegi. U mnie się to sprawdza. Albo jednostajne przeliczanie oczek na szydełku, co właściwie czynię.
    Wszyscy znaleźliśmy się w dziwnym, dotychczas nie znanym nam czasie.
    Czasie niepewności i niepokoju.
    Mimo wszystko uśmiechajmy się do siebie, choćby internetowo 😊😊😊 to pomaga.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nastroje to sinusoida, wczoraj był zjazd w dół, dzisiaj pnę się w górę. Podgoniłam trochę robótkę. Ciekawe co będzie jutro? Dziękuję za uśmiechy i nawzajem😀😀😀

      Usuń
  4. Przeczytałam tekst, komentarze i cieszę się dzisiaj jest lepiej. To trudny czas dla wszystkich, z samą kwestią zdalnej nauki muszą zmierzyć się i nauczyciele, i dzieci i rodzice. Znaleźliśmy się w innej rzeczywistości, nie wiemy jak długo to potrwa, jak się rozwinie, jakie będą skutki. A czy wpis jest kiepski, bo nieoptymistyczny? Nie zgodziłabym się. Jest opisem osobistego doświadczenia i zmagań z nową sytuacją. Dla mnie kiepskie są raczej porady celebrytek z cywilizacji cacy, które pouczają zwyczajnych ludzi co też można robić z nadmiarem wolnego czasu. Drażniący i nieprawdziwy wydaje mi się też obecny w Internecie motyw nagle uszczęśliwionych dziewiarek, jakby nic innego ich nie dotyczyło. U mnie na drutach też sweterek, trochę podgoniłam, trochę poeksperymentowałam, a jutro w wolnych chwilach trochę popruję;-) Na szczęście tylko trochę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za dobre słowo😀 Rzadko daję sobie przyzwolenie na publiczne wyżalanie się. Jednak cytując Stuhra: "Czasami człowiek musi, inaczej się udusi, uuu". Wrzuciłam z siebie to, co mnie gnębi, trochę mi ułożyło i zachciało mi się na nowo pokombinować z włóczką i drutami. Poukładałam sobie też trochę w głowie, uświadomiłam, co jest ważne, a co mniej w "czasach zarazy" i jestem gotowa podjąć jutro zdalną pracę, do której podejdę zdroworozsądkowo😀😀😀

      Usuń
  5. My prowadzimy firmę budowlaną. Zawieszono nam część robót, bo został zamknięty zakład, gdzie miały być. Stresuję się jak cholera, co będzie, kiedy zakażą całkowitego wychodzenia do pracy. Co z pracownikami. Zwalniać? Co ze składkami na ZUSy? Za co to się opłaci. Co, będzie jak skończy się kasa. Co będzie, jak się pochorujemy... Takich pytań mam całe morze. Niestety, prywatnym przedsiębiorcom nigdy państwo nie pomaga, a zawsze tylko ciągnie kasę. Nie ma teraz branży, w której jest luuuuz. Wszyscy mamy przesrane. Co do zdalnego nauczania. Ja jestem po drugiej stronie. To znaczy mój syn jest w technikum. Oni, młodzież, mają duże obawy właśnie o to, jak ich nauczyciele ogarną tą zdalność. Niektórzy mają problem ze zwykłym wpisaniem ocen do edziennika. No, nowa sytuacja dla wszystkich i nie ma mądrego, który już by to wszystko przechodził i teraz mógł powiedzieć innym, jak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdalne nauczanie jest chyba najmniejszym problemem. Na podstawowym poziomie da się je ogarnąć nie stosując, kto wie jakich nowinek technologicznych. To nie jest czas na jakiś chory wyścig, kto jest bardziej ogarnięty w technologii internetowej. Do 10 kwietnia to tylko (podam na moim przykładzie) 3 lekcje filozofii i WOKu oraz 6 lekcji niemieckiego w danej klasie, tylko w maturalnej będzie to 9 lekcji. Trzeba skupić się na kwintesencji materiału, przeprowadzić jakąś mini formę sprawdzającą (bo oceny muszą być) i skupić się na zdrowiu własnym i bliskich.
      Problemem są, tak jak piszesz, małe firmy: jak utrzymać siebie i pracowników, jak nie stracić klientów, jak utrzymać się na rynku? Jak przeżyć gospodarczo ten, nie wiadomo jak długi, czas?
      I o ile szkoły sobie poradzą (w zeszłym roku przez miesiąc nie było zajęć), każda niepewność rozstrzygnięta będzie na korzyść ucznia, to gospodarce jeszcze długo odbijać się będzie czkawką.
      My z mężem póki co pracujemy i zarabiamy, choć obetną nam nadgodziny. Starsza pracuje zdalnie i na razie też zarabia, choć robi co innego niż wcześniej. Młodszej zamknięto sklep z ciuchami w galerii handlowej, w której pracuje, więc siedzi w domu i nie ma z tego nic. Dobrze, że ma rodziców. Ograniczamy nasz potrzeby do minimum, żyjemy jak na jakimś cholernym standby'u.

      Usuń
  6. Z OSTATNIEJ CHWILI...
    W tym momencie niemożliwa jest praca zdalna, ani w czasie rzeczywistym, ani żadnym.
    Serwer jest przeciążony i nie ma z nim komunikacji. Chęci są, możliwości brak. Tyle w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem nauczycielem jak TY. Uczę wychowania fizycznego, czyli to zupełnie inna bajka. Poza tym, trzeci rok jestem na urlopie bezpłatnym, bo wyjechałam w świat za mężem. Jednak jestem w codziennym kontakcie z przyjaciółmi nauczycielam, którzy zostali na miejscu i z siostrą, która ma dzieci w wieku szkolnym i studenckim. Słyszę frustrację u jednych i u drugich. zwłaszcza, jak słyszą Pana Ministra, który twierdzi, że wszystko jest fantastycznie przygotowanie i prowadzone. Podziwiam was za to jak dajecie sobie radę, jak walczycie każdego dnia, aby dotrzeć do uczniów, rodziców. Trzymam kciuki, aby starczyło sił. Wczoraj usłyszałam, że po szkołach chodzą wieści, że stan zdalnego nauczania ma trwać do końca maja. Ups....
    Pozdrawiam ciepło:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mnie odwiedzasz. Czytałam Twojego bloga od deski do deski już wtedy, kiedy bardziej regularnie publikowałaś :-) Moje nastroje w związku z nową formą pracy wahają się w zależności od pory dnia od rezygnacji i bezradności, poprzez zwykłe niezadowolenie, aż do gniewu, a nawet wściekłości.
      Od 6:00 siedzę nad e-dziennikiem i wysyłam uczniom lekcje - o tej porze dziennik funkcjonuje sprawnie,jest tuż przez 8:00 za chwilę nie będzie się dało nic zrobić, będzie mulić i rozłączać się. Nie prowadzę lekcji w czasie rzeczywistym - niewykonalne. Po południu i wieczorem zaczną spływać wiadomości od uczniów - dziesiątki a nawet setki wiadomości. Czytam wszystko, ale nie oceniam od razu. Wkładam w odpowiednie foldery i zostawiam na weekend. W ciągu dnia przygotowuję materiały w wersji elektronicznej na następny dzień. Jestem CAŁY dzień przed komputerem. Z tej frustracji nie mogę spać. Zasypiam o 2:00 budzę się o 6:00. Nie wiem jak długo tak pociągnę. Na razie myślę: BYLE DO ŚWIĄT. Na południu Polski też chodzą takie słuchy - może nawet do końca roku szkolnego. Boję się, że fakt, że JAKOŚ dajemy radę będzie wykorzystany propagandowo. Ale z drugiej strony, nikomu z rządzących nie przejdzie przez gardło, żeby pochwalić pracę nauczycieli. My jesteśmy przecież tymi, co mają nieustające wakacje i jedyne co potrafimy, to strajkować.

      Usuń
    2. Jestem bardzo ciekawa jak wygląda życie w czasie pandemii w tej części świata, w której teraz mieszkasz.

      Usuń
  8. Można powiedzieć, że poniekąd takie nauczanie to nowość tego roku i niestety nie każdy jeszcze miał okazję w odpowiedni sposób ze wszystkim się obeznać. Na szczęście jednak nie trzeba się martwić, ponieważ pomoc może dotrzeć z każdej strony. Na przykład szukać jej można we wskazówkach na stronie https://futurecollars.com/pl/jak-skutecznie-uczyc-zdalnie/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystkich to czekało... Miejmy nadzieję że od września już wszystko wróci do normy. Syn zastanawia się nad podjęciem takiej nauki https://edunet-poland.pl/praktyczna-nauka-zawodu-w-polinova-polska/ znajomi mieszkają w Niemczech i tam kształcenie dualne naprawdę się sprawdza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka lat temu miałam możliwość zobaczyć jak wygląda dualne nauczanie w Niemczech. Duży nacisk jest kładzony na nauczanie praktyczne - w zakładzie pracy. Teoria w szkole. Zaskoczyła mnie bardzo wąska specjalizacja. W Polsce nauczanie teoretyczne obejmuje dużo większy zakres.

      Usuń

Cieszę się, że do mnie trafiłaś/łeś, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.