piątek, 24 lipca 2020

Serwatka

czyli chusta urlopowa

Lubię grę słów i zabawę słowami. Wynika to zapewne z mojego humanistycznego, a szczegółowiej mówiąc, filologicznego wykształcenia. Rozpoczynając blogowanie zastanawiałam się na jak długo starczy mi inwencji, żeby wymyślać nazwy moim udziergom, czy tytuły kolejnych postów. Na tym etapie publikowania postów stwierdzam, że nadal dobrze się bawię nadając nazwy swoim pracom.

Dlaczego Serwatka?

Na pewno nie dlatego, że rymuje się z "serwetka". To byłoby zbyt infantylne.

Następne nasuwające się skojarzenie to płyn, który zostaje po ścięciu mleka podczas produkcji sera.
No niestety nie, to znaczenie nie było inspiracją dla nazwy mojej chusty, choć można by było znaleźć pewną analogię. Otóż mleczna serwatka jest produktem ubocznym (chociaż bardzo wartościowym) powstającym przy produkcji twarogu. Chusta Serwatka powstała z wełny pozostałej po wydzierganiu Prostego Sweterka, czyli można powiedzieć, że też jest udziergiem ubocznym.

Chustę dziergałam i ukończyłam w czasie urlopu i swoją nazwę zawdzięcza miejscowości, w której odpoczywałam - mianowicie wiosce Serwy nad jeziorem o tej samej nazwie. Można powiedzieć, że Serwatka urodziła się w Serwach.
Wzór chusty nie jest moim projektem. Schemat znalazłam w sieci pod nazwą Chusta Francesca już kilka lat temu, wydrukowałam go i czekał. Zaczynając teraz pracę w oparciu o ten schemat próbowałam odnaleźć go ponownie w sieci, niestety bez rezultatu: ani na Pintereście, ani na Raverly ani przez wyszukiwarkę Google. Zależało mi bardzo, bo nie umiałam sobie poradzić ze schematem ażurowego wykończenia. W efekcie, jak widać, zrezygnowałam z ozdobnego detalu i zakończyłam zwykłą garterową listwą. Była to nawet rozsądna decyzja, bo włóczki miałam mało i wykorzystałam ją prawie do ostatnich centymetrów.
Wspomniałam już, że użyłam resztek po Prostym Sweterku wydzierganym dla Młodszej córki. Na tych resztkach postanowiłam poćwiczyć farbowanie wełny. Widziałam na YT tyle technik farbowania, że aż kotłowało mi się w głowie. Postanowiłam wypróbować farbowanie przez posypywanie. Przypominam, że wełna wyjściowo była w kolorze błękitnym stalowym, do koloryzacji zastosowałam barwnik turkusowy i szary. Szarego prawie wcale nie widać, bo turkusowy okazał się bardzo ekspansywny. Nie mam odpowiedniej brytfanny, czy gara, w którym mogłabym swobodnie rozłożyć dwa dość spore nawoje i ufarbować wełnę na kuchence gazowej. Poradziłam sobie inaczej. Pomyślałam, że temperaturę wrzenia można przecież uzyskać także w piekarniku. No więc użyłam piekarnika :-) Trochę śmierdziało później w nim octem, ale wywietrzyło się.
Efekt jest taki jak widać na załączonych obrazkach: w zależności od tego, czy zdjęcie robione jest w słońcu czy w cieniu, kolor inaczej wygląda. Mnie zależało na tym, żeby kolor nie był płaski, tylko żeby były w nim niuanse. I to jest.
Wiadomo, że gotowy dziewiarski wyrób trzeba zblokować, a ażurową chustę to już obowiązkowo, bo inaczej w ogóle nie widać wzoru. Jak sobie poradzić na urlopie? Tak jak widać na zdjęciu poniżej:-)
Nagrzana od stania w pełnym słońcu maska samochodu okazała się idealnym rozwiązaniem. Chusta w 15 minut była sucha jak pieprz.
Zamieszczam sporo zdjęć, ale to dlatego, że najpierw nie mogłam się oprzeć tylu możliwościom ekspozycji mojej Serwatki, jakie dawała mi posesja ośrodka agroturystycznego i zrobiłam ich naprawdę dużo, a teraz nie potrafię ograniczyć się do wstawienia maksimum trzech zdjęć. Najchętniej wrzuciłabym tu wszystkie ;-)
Pozdrawiam wakacyjnie i słonecznie wszystkich czytelników🌞🌲🌼🐞

DANE TECHNICZNE:
wełna: Drops BabyAlpaca Silk
kolor: wyjściowy - błękitny stalowy + własne farbowanie
druty: 3,5
zużycie: 140g

27 komentarzy:

  1. Świetna chusta:) W życiu bym nie rozszyfrowała skąd wzięłaś pomysł na nazwę dla tej chusty. Farbowanie bardzo udane, też lubię gdy kolor daje efekt trójwymiarowości. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Agnieszko😀 Myślę, że jeszcze nie raz poeksperymentuję z barwieniem wełny. Na razie mam odwagę próbować tylko na resztkach po jakiś projektach albo na wełnach z odzysku.

      Usuń
  2. Ależ z Ciebie pomysłowa Dobromirka:-) Podziwiam kreatywność! Chusta jest śliczna, a dzięki nazwie zawsze będzie się miło kojarzyć z miejscem i okolicznościami, w których powstała:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chusta na pewno będzie mi się kojarzyć z tymi wakacjami😀 A propos kreatywności - potrzeba jest matką wynalazków, trzeba sobie jakoś radzić, wykorzystując to co się ma w zasięgu ręki😉 Inaczej nadal siedzielibyśmy na drzewach😁

      Usuń
  3. Podoba mi się ta chusta, połączenie lekkości ażuru z dość stabilnym brzegiem. Sukces farbiarski również zasługuje na uznanie! Jednak to co najbardziej mnie urzeka to wakacyjny klimat, w który wplatasz twórcze zabawy, słowem, rękodziełem. Takie pamiątki z wakacji zawsze będą się miło kojarzyć. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzą mi się jakieś wyszukane, skomplikowane ażury, ale... nie umiem😟 Dlatego ten ażur jest prosty i symetryczny, a wykończenie najprostsze z możliwych. Chusta jest już pamiątką wakacyjną, ale nie jedyną. Zakupiłam bowiem w Sejnach i Augustowie włóczki na kolejne projekty, które jeszcze nie rodzą się w głowie, ale jeśli już powstaną, to częściowo będą mi się kojarzyć z tym urlopem😀

      Usuń
  4. Bardzo rozbawiła mnie historia powstawania końcowej nazwy dla chusty. Od dzieciństwa uwielbiam różne rozrywki umysłowe, a Twoje rozwiązanie jest logiczne, mądre i z humorem. Brawo dla właścicielki "Serwatki". Letnie pozdrowienia z Wilna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam za kreatywność, muszę przyznać, że ostatnio jakoś nie mam weny, ani do wymyślania nazw, ani pisania postów. Bardzo ciekawe skojarzenie 😁, kiedyś trochę bawiłam się z farbowanie, ale używałam mikrofali. Piękny kolor wyszedł, możesz bawić się w farbowanie. Zrobienie swojego koloru daje sporo satysfakcji

      Usuń
    2. Dziękuję Honorato za docenienie mojej pokrętnej logiki w dochodzeniu do nazwy tego udziergu😀

      Usuń
    3. Anno, mam nadzieję, że brak weny jest stanem przejściowym, bo szkoda by było😟 Jestem ciekawa farbowania w mikrofalówce, jakoś nie trafiłam jeszcze na opis takiej metody w internecie - może dlatego, że nie szukałam.
      Tak, zrobienie swojego koloru, daje wiele satysfakcji. Ciekawość efektu końcowego przypomina emocje, których doświadczamy przy rozpakowywaniu prezentów😀

      Usuń
  5. Podziwiam Twoje zdolności. Zaskoczyłaś farbowaniem praktycznie gotowej włóczki.
    Piękna okolica zawsze zachęca do zdjęć, a już na wyjeździe;zawsze.
    Pozdrawiam 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, farbowałam gotową włóczkę. Ale nie chcę na razie ekstra kupować baz do farbowania, skoro mogę poćwiczyć na resztkach po gotowych projektach, albo na odzyskanej wełnie, którą i tak trzeba potraktować na gorąco, żeby się wyprostowała😀
      Podlasie nas zachwyciło - byliśmy w tych okolicach pierwszy raz i na pewno jeszcze wrócimy😀

      Usuń
  6. Świetna chusta, dobra do noszenia zarówno latem jak i zimą. Świetny kolor. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Doroto. Widziałam na Twoim blogu, że też lubisz niebieski, choć nie unikasz innych kolorów - tak jak ja😁

      Usuń
  7. Taki wypoczynek to ja rozumiem. Połączyłaś piękne z pożytecznym. Wypoczęłaś a dodatkowo jest pamiątka z wakacji i to jaka piękna:)Wszystko w tej chuście pasuje do siebie. Włóczka, wzór, border bardzo ładnie się uzupełniają. Farbowanie wyszło świetnie! Ja jeszcze nie dojrzałam do samodzielnego kolorowania i korzystam z gotowców:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halino Bożeno😀, dziękuję za miłe słowa. Nie umiem inaczej odpoczywać, ręce muszą być czymś zajęte i dobrze, żeby spod nich wychodziło coś konkretnego😀 Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Ciekawą nazwę wymyśliłaś dla tej chusty Kasiu. A takiego blokowania to jeszcze nie widziałam. Brawo za pomysł. Dobrze też wyszło Ci farbowanie. Ta dziedzina wciąż jeszcze jest przede mną :) A z udanymi zdjęciami nie ma co się ograniczać. To Twój blog, wstawiaj ile chcesz :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blokowanie na masce samochodu miało podwójną korzyść, bo najpierw musiałam umyć samochód - choć ograniczyłam się tylko do przodu🤭 Jeśli chodzi o farbowanie, to z kolejnej koloryzowanej włóczki powstał już sweterek, który czeka teraz na wpis i gorszą pogodę, żeby mógł być noszony😉 oraz następne ufarbowane kłębki czekają na pomysł. Oba farbowania - to wełna z odzysku. Pozdrawiam że Śląska 😀

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Dziękuję😀 Komplement spod oka profesjonalisty liczy się podwójnie😉 Witam Cię u mnie na blogu.

      Usuń
  10. Haha, dobre 😄 W sensie pochodzenie tej nazwy. Nigdy nie robiłam chusty (bo w nich nie chodzę, to nie poczułam motywacji), ani nie przyszło mi do głowy farbować włóczkę. Hm. Jestem wygodnicka 😆

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sivko, jeśli chodzi o żonglowanie słowami to ty jesteś mistrzynią😀 A zabawę w farbowanie szczerze polecam. Ja czułam się trochę jak czarownica nad kotłem (to wtedy, gdy farbowałam w garnku) albo jak zwariowana kucharka (gdy farbowałam w piekarniku). Efekt końcowy zawsze jest niespodzianką.

      Usuń
  11. Swietna chuta,niezwykle kolory,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Chusta jest rewelacyjna!!!!! i absolutnie w moim stylu, szkoda, że już nie ma wzoru. Pomysł z samochodem tez niczego sobie, dzięki temu można sobie uświadomić, ile energii daje słońce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się dziwię, że nie było widać parujących obłoczków - tak była nagrzana maska samochodu😀 Jeśli jesteś zainteresowana - umieszczam link do podstawowego schematu chusty: https://drive.google.com/file/d/1OOFFbWGYbVkI86EmRP-RV-1G53LLDBam/view?usp=drivesdk

      Usuń
    2. Bokasiu, dziekuję :* zrobię :-)

      Usuń

Cieszę się, że do mnie trafiłaś/łeś, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.