czwartek, 27 sierpnia 2020

Ananasy w czekoladzie

czyli długo odkładany projekt zrealizowany

Ostatnio z powodu dolegliwości bólowych niepolitycznego, tzn. środkowego, palca przerzuciłam się na jakiś czas z drutów na szydełko. Pierwszymi pracami, jakie wyszły spod szydełka, były łapacze snów nazywane przeze mnie łapaczami marzeń. Można je zobaczyć tutaj. Były to projekty niezbyt pracochłonne, ale dające satysfakcję, bo można było szybko zobaczyć efekt pracy i nacieszyć oczy gotowym dziełem.

Po łapaczach przyszła kolej na coś nie tyle bardziej skomplikowanego, co gabarytowo znacznie większego. Zabrałam się za wyszydełkowanie obrusa na dość duży stół.

Z zamiarem nosiłam się od dość dawna, ale do tej pory druty i kolejne swetrowe projekty brały górę. Paradoksalnie kontuzja palca zmobilizowała mnie do zrobienia tego obrusa. Paradoksem jest również to, że podobają mi się stoły niczym nienakryte, albo udekorowane tylko dyskretnym bieżnikiem, czy małą serwetką. Niestety, nie mogę sobie pozwolić na taki minimalizm.

Powód nakrywania stołu pełnowymiarowym obrusem ma źródło w mojej niefrasobliwości, żeby nie powiedzieć dosadniej - głupocie. Otóż dawno, dawno temu, nie miałam deski do prasowania i przez jakiś czas prasowałam używając stołu. Rozkładałam na nim złożony kilkukrotnie, gruby koc, na to ręcznik i tak sobie radziłam. Niestety wysoka temperatura żelazka plus sporadyczne użycie pary poczyniło szkody w politurze. Powstały brzydkie przebarwienia w lakierze. Cóż, stało się, zabrakło mi wyobraźni. Byłam wściekła na siebie, ale wtedy nic nie mogłam zrobić. Oddanie stołu do renowacji wiązało się z kosztami, a wtedy nie było na to pieniędzy. Dzisiaj mogłabym sobie na renowację pozwolić, ale po pierwsze - w okolicy nie ma zakładu stolarskiego, który by się tym zajął, po drugie - ciężko byłoby mi pozbyć się stołu na nie wiadomo jak długo, i po trzecie - przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się do faktu, że te plamy są i że mogę je przykryć.

Decydując się na wyszydełkowanie obrusa wiedziałam na pewno, że nie chcę robić go z elementów. Trudno jest mi akceptować fakt, że po każdym elemencie tnie się nitkę. I nie chodzi o to, że potem koszmarem jest chowanie tych nitek, ale właśnie o to, że nitka jest cięta. Mam wrażenie, że ją w ten sposób niszczę, bo nie mogę się wycofać z projektu, spruć i zdecydować się na coś innego. Drugim powodem była świadomość, że musiałabym wyszydełkować ok. 200 identycznych elementów. Kiedyś się na to porwałam (klik) i pamiętam doskonale, jak się od połowy pracy męczyłam, robiąc ciągle to samo. Nie przebrnęłaby przez to po raz drugi. 

Szukałam w sieci jakiegoś prostego schematu na owalny obrus, bo stół ma zaokrąglone brzegi, ale nie znalazłam nic, co mogłabym wykorzystać. Ostatecznie zdecydowałam się na wzór, który już parę lat temu zrealizowałam w formie niewielkiego bieżnika i małego obrusu. Bieżnik nadal posiadam, a obrus trafił na ławę do Mamy.

Zależało mi na wzorze, który będę mogła dopasować do posiadanych  zasobów kordonka i który będę mogła w miarę dowolnym  momencie zakończyć. Udało mi się nie przeżyć frustrującego prucia, a nitki pozostało mi naprawdę niewiele.

Blokowanie w pierwszej fazie odbyło się w łazience na sztylu od miotły nad brodzikiem, w drugiej fazie, kiedy nie groziło już zalaniem sąsiada piętro niżej - na balkonie, zaś w trzeciej fazie już tylko lekko wilgotny obrus rozłożyłam do całkowitego wyschnięcia na docelowym miejscu, czyli na stole.
Z efektu końcowego jestem całkiem zadowolona. Obrus sprawdza się jako codzienne nakrycie stołu. Ukrywa uszkodzoną politurę, rozmiar wyszedł idealny, mimo iż nie celowałam w konkretne wymiary, no i czekoladowy kolor sprawia, że nie stresuję się każdym postawianym na obrusie kubkiem z kawą, czy talerzem z zupą. Plam po prostu nie widać. 
Na razie odkładam szydełko do szuflady, a ponieważ palec już mi nie dokucza, wyciągam z niej druty. Podejrzewam, że tempo pracy zostanie jednak znacznie spowolnione, bo od przyszłego tygodnia rusza szkoła. Najpierw będzie obowiązek, potem dopiero przyjemność dziergania. Przypuszczam jednak, że w związku z sytuacją pandemiczną, będę musiała się nieźle odstresowywać, więc może druty nie będą leżały odłogiem ;-)

DANE TECHNICZNE:
kordonek Opus Maximum - bawełna egipska merceryzowana, 8 sztuk (100g - 565m)
szydełko: 1,5

25 komentarzy:

  1. Brawo Kasiu! Piękny obrus. Tamten z elementów też śliczny. Bardzo mi się podobają te złudzenia optyczne, które powstają przy łączeniu elementów. No właśnie, gdyby nie to, że trzeba ciąć nitki...
    Życzę Ci, żeby palec już nie dokuczał i żeby powrót do szkoły był bezpieczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Reniu. Obrusy z elementów też mnie zachwycają, ale tak jak już wspomniałam, monotonia powtarzalnych wzorów chyba by mnie pokonała.
      Przyznam się, że bardzo się obawiam powrotu do pracy - nie znam jeszcze procedur bezpieczeństwa. Dziwne, prawda?!

      Usuń
    2. Moja dyrekcja przygotowała już procedury bezpieczeństwa. Mieliśmy wczoraj normalne (t.zn. nie zdalne) zebranie rady pedagogicznej (w maseczkach i z odstępami). Są pomysły i plany, ale rzeczywistość wszystko zweryfikuje...

      Usuń
    3. Ja się dowiem w poniedziałek, ale lepiej późno niż wcale.

      Usuń
  2. Imponująca praca! Ciekawe jest też to, że różne walory tej dzianiny - kolor, faktura, wzór inaczej wyglądają w różnym świetle, toteż przy takim stole nigdy nie będzie nudno.
    Co do cięcia nitek, też mam w sobie taki opór, może dlatego że to nieodwracalne. Kiedyś nie miałam aż tylu włóczek, tylu możliwości, więc tym bardziej doceniam i szanuję to co mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario, bardzo dziękuję. Praca imponująca może pod względem rozmiaru, ale poziom trudności niewielki - to tylko dwa powtarzane naprzemiennie motywy :-)
      Kolor obrusa rzeczywiście prawie na każdym zdjęciu inaczej wygląda - wszystko zależy od światła.
      A wiesz, że moja awersja do cięcia nitek też wynika z faktu, że kiedyś zakup włóczki to był znaczący wydatek w moim domowym budżecie. Nie żebym porywała się na towar z górnej półki, albo żebym kupowała w hurtowych ilościach. Po prostu nie było pieniędzy na takie "zbytki".
      Teraz nie muszę się już tak ograniczać, ale zawsze wolę mieć tę świadomość, że w razie czego mogę coś spruć i zacząć od nowa ;-)

      Usuń
  3. A ja widzę dużą apetyczną tablicę czekolady. Bardzo trafnie dobrany i kolor, i wzór.Jednym słowem stół nabrał szyku. Jak spojrzę na obrus ,to od razu myślę ile to było tych ukłuć szydełkiem przy unieruchomionym palcu. a do tego tempo wykonania powala z nóg. Ale skoro dolegliwości palca pokonane, to może trzeba Ci zapatentować ten wyczyn jako gimnastykę uzdrawiającą.Też w domu po trochu odkładam druty na dalszy plan, bo mam na głowie pisanie planów i próbę opanowania programu "Teams". Wczoraj dowiedziałam się, że nasza szkoła wybrała na najbliższe czasy , tzn. wrzesień, taki system pracy- pół szkoły jeden tydzień ma zajęcia w szkolnym gmachu, a inni pracuja zdalnie, następnego tygodnia odwrotnie. Mnie to się na razie podoba, bo mam absolwentów, którzy jednak chcą pracować z nauczycielem "na żywo". Życzę Ci dużo sił fizycznych i moralnych na spotkanie nowych wyzwań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Honorato. No właśnie, na stole leży TABLICA, a nie TABLICZKA czekolady :-) Kolor przede wszystkim jest praktyczny, w drugiej kolejności pasuje do mebli.
      Z dzierganiem nie było tak źle, bo na czas pracy zdejmowałam ortezę i robiłam tylko do momentu, kiedy poczułam dyskomfort. Potem palec znowu lądował w plastiku. Lekarz pewnie by mnie ochrzanił, ale mnie ta metoda pomogła ;-)
      Zazdroszczę Ci, że wiesz już konkretnie na czym stoisz i jak będzie wyglądał przynajmniej pierwszy semestr w Twojej szkole.
      Ja się dowiem dopiero ostatniego sierpnia!!! Nie wiem, ile będę miała godzin, nie wiem z jakimi klasami, nie znam procedur epidemicznych, ani platformy, na której będę musiała pracować. Jedyne czego się mogę domyślać - to przedmioty, których będę uczyć. Mogłabym o tym żenującym fakcie tutaj nie pisać, ale z drugiej strony dlaczego mam ukrywać to, jak wygląda rzeczywistość. Tak to wygląda - stracony nie z mojej winy czas, będę musiała nadrabiać we wrześniu - jakim kosztem, nie wiem.

      Usuń
  4. Czekoladowy obrus jest piękny. Bardzo podoba mi się ten kolor :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Doroto! Mnie się też ten kolor podoba :-)

      Usuń
  5. Przepiękny obrus! A w kolorze czekolady jest bardzo elegancki. Mnóstwo pracy cię to kosztowało, ale było warto, bo wygląda fantastycznie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Danusiu, rozmiar obrusa sugeruje rzeczywiście ogrom pracy, ale połowa powierzchni to dziury;-) Łańcuszki zaś robi się szybko, niemalże z zamkniętymi oczami. Dopiero przy kilkunastu ostatnich okrążeniach było długo i nudno.

      Usuń
  6. Duży projekt, jeszcze większą satysfakcja. Gratuluję 👏
    Kiedyś zrobiłam obrus z elementów. Na szczęście spełnił oczekiwania i odcinane nitki nie było takie straszne. Ale przyznam, że nie jeden kordonek zmarnowałam nie mogąc się już wycofać z pracy. To są największe moje koszmary ufokowe robione na szydełku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja też mam zaczęte dwa obrusy z elementów, które leżą od co najmniej trzech lat. Wątpię żebym je kiedyś skończyła. Na razie trzymam jako wyrzut sumienia🤭

      Usuń
  7. Niby nie z elementów, a jednak milion powtórzeń tego samego motywu czy dwóch. Podziwiam za wytrwałość i za przepiękny efekt końcowy. Piękny kolor, ja bym się pewnie na taki nie odważyła, poruszam się raczej w bezpiecznym obrębie białego i ecru, jeśli już robię obrusy. A ta czekolada na Twoim stole jest tak trafiona i jednocześnie tak apetyczna, że chociaż nie jadam słodyczy, zgłodniałam od samego oglądania :). I doskonale komponuje się z brązowym stołem.
    Cieszę się, że Twoja dolegliwość mija, nie tylko ze względów ogólnoludzkich, ale też dlatego, że bardzo lubię oglądać Twoje prace.
    Wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zrobiło mi się miło, dziękuję Olu. Do tej pory też preferowałam biel i ecru, ale później szkoda było mi taki efekt wielu godzin pracy wyłożyć na stół i poddać ryzyku zalania barszczem, kawą czy herbatą. Zaś czekoladowy kolor miałam już sprawdzony na lnianym obrusie😀

      Usuń
  8. Ten kolor wygrywa 👌 Wspaniały efekt 👍 Sama dłubię szydełkiem ostatnio, taka faza. Obrusy mega mi się podobają, ale... nie mam stołu, więc i motywacji do takiej robótki 😀 Tak samo mam z firankami. Zachwycają mnie wyszydełkowane, ale nie mam nawet karniszy 🙃😉 Jeszcze raz - super robota, piękny obrus 🙂✌️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Sivko😀 No wiesz, zawsze można dokupić stół do obrusu, albo karnisze do firanek😉

      Usuń
  9. Padłam z wrażenia!!!!! jest cudny!!!!! mnie się wydaje, że jak zrobię 30 rzędów serwetki, to już moja pracą zakryje cały świat..... jeszcze raz rzeknę: jestem pod wrażeniem :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękuję. Miód na moje dziewiarskie serce ;-)
      30 rzędów może nie zakryje całego świata, ale już dream catcher wyjdzie całkiem spory;-)

      Usuń
  10. Oj, też unikam ciecia nitek! Z nowej włóczki nigdy nie robię czegoś, co wymaga cięć, z poprutych starszych dzianin już ok, wtedy nawet chętnie wybieram modele z elementów i nie szkoda mi, jak coś nie wyjdzie:-)
    Obrus śliczny, kolor jest piękny:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest świetna metoda, żeby dziergać z elementów wykorzystując nici z odzysku! Tych nowych, a już zwłaszcza tych drogich, nie odważyłabym się ciąć - niestety zbyt często zmieniam koncepcję.
      Dziękuję i pozdrawiam :-)

      Usuń
  11. Mam ten sam problem ze stołem i podobnie jak ty załatwiłam go prasowaniem, jakbym czytała o Sobie, ufff ulżyło mi troszkę bo już myślałam że tylko ja mogę taki numer zrobić ;). /obrus bardzo fajny i chętnie bym zrobiła taki sam, mam pół kilo kordonka maxi, powinno chyba wystarczyć. Czy mogę poprosić o schemat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff... Mnie też ulżyło, że nie tylko ja miałam takie zaćmienie umysłu🤭
      Schemat podlinkowałam w tekście posta pod słowem "wzór". Na Pintereście można znaleźć wiele pinów z tym schematem. Można sobie wybrać ten bardziej wyraźny. Ja trochę zmodyfikowałam schemat, bo zaczęłam od 15 motywów ananasa plus po dwa brzegowe. W oryginale zaczyna się od 9 motywów plus 2 brzegowe. Z pół kilo kordonka obrus wyjdzie trochę mniejszy - ja zużyłam prawie 800g.

      Usuń
    2. Dziękuję za info, teraz tylko trochę czasu potrzebne 😁

      Usuń

Cieszę się, że do mnie trafiłaś/łeś, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.