Zaczęło się od tego, że w osiedlowym "chińskim" sklepie odkryłam bogactwo kolorowych włóczek. Kolory przyciągały wzrok, więc kupiłam kilka motków, a potem zastanawiałam się co z nich zrobić. Jakość akrylu nie nadawała się na żadne "ludzkie" projekty, tzn. nie wyobrażałam sobie, żebym mogła na siebie założyć coś, co jest zrobione z tak szorstkiej włóczki. Zdecydowałam, że pobawię się małymi formami. W sieci trafiłam na stronę Sharon Ojala, która udostępnia za darmo wzory różnych maskotek amigurumi.
Pierwsze na warsztat wskoczyły niedźwiadki (wzór) Nie było to jeszcze mistrzostwo świata w moim wykonaniu. Krzywe noski, dziwne oczy, niekształtne główki, no i wypchałam je na tak sztywno, że można by nimi zabić. Na pewno nie można ich nazwać przytulankami. Ale było to dla mnie cenne doświadczenie. Teraz, gdy oglądam późniejsze swoje prace i przypominam sobie niedźwiadki, to widzę progres, zarówno w jakości wykonania, jak i w stopniu trudności tworzonych prac.
Ten był najpierwszejszy:
Potem dołączały kolejne:
Rodzinka się powiększała...
I powiększała...
Moja Nelcia uwielbia zabawki. Te z chińskiej włóczki doskonale się dla niej nadają, są nie do zdarcia. Tutaj śpi z żyrafą.
Zabawa z amigurumi trwała kilka miesięcy. Bardzo intensywnie produkowałam je latem 2017 roku. Wkrótce się pochwalę efektami.
Jeśli tu do mnie trafiłaś/łeś , to jako gospodyni witam Cię serdecznie, zapraszam odwiedzaj mnie często i proszę pozostaw po sobie ślad w formie komentarza, żebym wiedziała, że u mnie byłaś/łeś.
Ja z kolei złożę Ci rewizytę.
Cudne misiaki! Straszliwie podoba mi się pomysł na włóczkowohandmajdowe maskotki <3 :) :)
OdpowiedzUsuńW takim razie będzie ich więcej :-)
UsuńSłodziaki. Wyglądają uroczo.
OdpowiedzUsuńSłodziaki, bo niedźwiadki najbardziej lubią miód :-)
Usuń