środa, 10 marca 2021

Z archiwum X

czyli szydełkowa menażeria

    Dzisiaj sięgam po archiwalne prace i robię to nie dlatego, że nic nowego nie dziergam. 
Owszem, dziergam cały czas, ale... No właśnie, jest jakieś ale. To, co schodzi z moich drutów i jest gotowym projektem - to są nieustająco i niezmiennie skarpetki. Znowu powstało kilka par. Schowam je jednak do pudełka i wyciągnę na światło dzienne dopiero za jakiś czas. Nie mogę przecież tak totalnie zaskarpetkować tego miejsca. Podobno, co za dużo to niezdrowo, a poza tym co się odwlecze, to nie uciecze, jeszcze się nimi zdążę pochwalić.
       Równolegle obok skarpetek powstał duży projekt - kardigan. Brakuje mu jednak wykończenia, a mnie brakuje pomysłu na to wykończenie. Sweter musi więc poczekać na moją wenę, a z nią sprawa jest wielce niepewna - może przyjść jutro, a może dopiero za pół roku.
Mam rozpoczęty jeszcze jeden projekt. Jest nim sweter ewentualnie tunika (jeśli wystarczy włóczki) z okrągłym karczkiem. 
Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tyle równocześnie rozpoczętych projektów. Nie lubię się przecież rozpraszać i przeważnie doprowadzam jedną rzecz do końca i dopiero potem zabieram się za coś nowego - ale jak widać, nie tym razem.
        
Nie mam więc świeżo ukończonych projektów, które mogłabym pokazać (poza oczywiście skarpetami). Mam jednak jeszcze kilka prac nieopublikowanych, które czekają na swoją kolej.

Dziś padło na szydełkowe zabawki amigurumi. Inspiracja przyszła z blogów Honoraty i Iwony, które ostatnio pokazały swoje maskotki.
Ja prezentowałam już kiedyś szydełkowe pieski (klik), niedźwiadki (klik), króliczki (klik), laleczki Big Head Dolls (klik) oraz laleczki w stylu Lalylala (klik). Dzisiaj dokładam do mojej kolekcji amigurumi resztę menażerii. I tym samym pozbywam się zaległości. Więcej szydełkowych zabawek nie chowam w zanadrzu.
Muszę powiedzieć, że z przyjemnością przeglądałam pliki zdjęciowe w poszukiwaniu poniższych fotografii. Przeniosłam się wspomnieniami ok. cztery lata wstecz, kiedy to namiętnie, wręcz kompulsywnie szydełkowałam maskotkę za maskotką. Wypisz wymaluj tak,  jak obecnie dziergam skarpety. Znowu było lato 2017, a wraz z nim sesje ogródkowe i parapetowo-półkowe. 
Większość całej dużej kolekcji amigurumi rozdałam, w domu zostały chyba tylko trzy lub cztery zabawki, które zaanektowała moja suczka Nela. Lubi się nimi bawić, tarmosić i przytulać. I o dziwo, po tylu latach traktowania ich psimi zębami prawie nic złego się z nimi nie dzieje. Okazuje się, że chiński akryl jest prawie nie do zdarcia.
Mam jeszcze zapasy kolorowych motków, które ze względu na ich zgrzebność do niczego innego nie będą się nadawać, jak tylko na takie psie zabawki. Jak jeszcze znajdę czas i ochotę, żeby pojechać do jyska po tanie jaśki na wypełnienie maskotek, i nawiedzi mnie szydełkowe natchnienie, to może zrobię jeszcze kiedyś jakieś amigurumi.

P.S. Szukałam najpierw w czeluściach mojego komputera, następnie w odmętach przepastnego Internetu i znalazłam źródło tylko dla niebieskiej i brązowej żyrafy (klik)

16 komentarzy:

  1. Przed przyjazdem do Malezji, miałam na drutach zawsze tylko jedną robótkę. Zawsze. Nie wiem co się stało, ale teraz nie wyobrażam sobie, żeby nie mieć wyboru. Dwa, trzy, a czasem cztery prace na raz to standard. Jedna musi być bardzo prosta, do czytania i oglądania telewizji, reszta to to co mi w duszy gra.
    Bardzo, bardzo podobają mi się szydełkowe zabawki. Są takie słodkie i wdzięczne. Jednak ciągle nie mam odwagi, aby się z nimi zmierzyć. Twoje są takie słodkie! Podziwiam i zazdroszczę umiejętności:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czym skończy się moje równoległe dzierganie. Mam negatywne doświadczenie - parę takich zaczętych robótek nigdy nie zostało ukończonych i po długim leżakowaniu wróciło do stanu kłębkowego:-(
      Zabawki szydełkowe są wdzięczne w robocie - powstają szybko i efekt zazwyczaj cieszy oczy. Tylko później nie wiadomo, co z nimi zrobić, jeśli jest ich w nadmiarze;-) Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. No to u mnie jest całkiem odwrotnie: co najmniej kilka gotowych bardziej lub mniej świeżo prac czeka na prezentację, tylko brakuje mi czasu na ich opisanie. Takiego czasu na spokojnie, bo jakoś nie lubię pisać po kawałku, nie mówiąc już o potrzebie weny, którą nie zawsze mam.
    Twoja kolekcja jest imponująca. Ja się już przekonałam (choć dawno porzuciłam produkcję zabawek - nie mam cierpliwości), że warto używać do nich porządnych materiałów, szczególnie do tych przeznaczonych dla małych dzieci. Ale dla ukochanego psiaka to każda zabawka będzie dobra :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, zabawki przeznaczone dla dzieci MUSZĄ być z materiałów sprawdzonych i bezpiecznych. Dlatego moje, choć w atrakcyjnych kolorach (nie wszystkie załapały się na zdjęcie), ale z gryzącego chińskiego akrylu, nie nadają się dla małych ludzi i korzysta z nich mój piesek:-)
      Śledząc Twojego bloga trudno mi uwierzyć, że nie masz weny do pisania:-) Twoje opisy są zawsze bardzo rozbudowane i szczegółowe. Ale rozumiem to, że trzeba dużo czasu na zredagowanie takich postów:-) Serdeczne pozdrowienia!

      Usuń
  3. A ja podobnie jak Danonk mam kilka robótek, każda na inne warunki. I również zachwycają mnie szydełkowe maskotki. Twoje są piękne i starannie wykonane. Brawo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu podziwiam Cię nieustannie za Twoją kreatywność i "moc przerobową". Jak Ty to robisz, że tyle pięknych rzeczy schodzi z Twoich drutów w tak krótkim czasie? Domyślam się, że dziergasz kilka rzeczy równocześnie. Niemniej jednak, kiedy znajdujesz na to czas? Czy Twoja doba jest dłuższa? ;-) Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Mam w sobie olbrzymią potrzebę tworzenia. Dziergam w każdej wolnej chwili i w trakcie różnych innych czynności też mi się zdarza. Najfajniej jest, gdy w trakcie dziergania pojawiają się kolejne pomysły, które natychmiast chciałyby mieć ujście. To się samo napędza... Potem jednak przychodzi zmęczenie materiału i potrzeba odpoczynku... Powtarzam sobie, że to jest normalne ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Świetne te maskotki, a wiem ile pracy trzeba żeby takiego stworka stworzyć. :) Ja staram się trzymać jednego projektu, nawet jak mam z nim pod górkę. Kiedyś miałam zaczęte po dwie albo trzy robótki, ale wtedy miałam inne moce przerobowe. Teraz dorosłam i jedna robótka na stanie. ;) :) Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też obserwuję u siebie spadek mocy przerobowych, zwłaszcza jeśli chodzi o większe gabarytowo projekty. Nie wiem, czy to przejściowe i wkrótce minie, czy to już kwestia wieku i będzie się już tylko pogłębiać;-) Niemniej dzień bez dziergania to nadal dzień stracony :-) Z maskotkami szło mi szybko - średnio 1,5 dnia na jedną. Ale pamiętam, że palce mnie bolały od dziergania małych obwodów i później wypychania różnych części maskotki przez te małe otworki.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Bardzo mnie ubawiły te dwie żyrafy, a szczególnie ich miny. Co do dziergania jednocześnie kilku rzeczy, to staram się sobie na to nie pozwalać. Najwyżej jeżeli coś nie pasuje, i staram się przemyśleć, czy dalej dziergać, czy wyrzekać się tej pracy, wówczas mogę jedną robótkę na jakiś czas odłożyć. Ale to bywa raczej rzadko. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli masz podobnie jak ja :-) Też generalnie unikam dzielenia mojego czasu na kilka prac równocześnie. Chyba mi brakuje tej podzielności uwagi.
      Czy moje żyrafy nie mając ust mogą robić miny? Skoro je widzisz, to najwyraźniej tak! ;-) Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  6. Ale za to oczy jak dużo mówiące są...

    OdpowiedzUsuń
  7. Żyrafki mnie zachwyciły 🙂🙂 Mogłyby stać na mojej półce 🙂

    OdpowiedzUsuń

Cieszę się, że do mnie trafiłaś/łeś, będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza.